GTK w wyprawie na szczyt. Do zdobycia Włocławek i Toruń
2018-03-21
Po porażce z mistrzem Polski, Stelemetem Enea BC Zielona Góra przed koszykarzami GTK kolejne trudne wyzwania. W ciągu zaledwie trzech dni gliwiczanie zagrają we Włocławku z obecnym liderem rozgrywek, Anwilem oraz wicemistrzem Polski i aktualnie 3. zespołem Energa Basket Ligi, Polskim Cukrem. W pierwotnym scenariuszu pomiędzy wspomnianymi spotkania GTK miało więcej czasu na odpoczynek. To była jednak złudna korzyść, gdyż doliczając czas potrzebny na podróż zysk był niewielki. Dlatego też w Gliwicach zdecydowano się zwrócić z prośbą o przesunięcie meczu i taką zgodę uzyskano. Podopieczni Pawła Turkiewicza zagrają więc spotkanie kończące 24. kolejkę w piątek o godz. 18. Zadanie piekielnie trudne, bo z dotychczasowych 12 spotkań na własnym parkiecie przegrał zaledwie raz. Inna sprawa, że akurat miało to miejsce niespełna dwa tygodnie temu, kiedy to we Włocławku wygrało Asseco Gdynia. Co ciekawe, zespół z Pomorza kilka dni wcześniej doznał bolesnej porażki w... Gliwicach! Koszykarze Przemysława Frasunkiewicza zagrali jednak na Kujawach fenomenalne spotkanie, trafiając ostatecznie aż 18 rzutów z dystansu i kończąc mecz na zdobyciu 105 punktów. Fenomenalne zawody rozegrał Jakub Garbacz, który na swoim koncie zapisał 29 "oczek", podczas gdy na Górnym Śląsku zaledwie trzy. Anwil w tym meczu osiągnął 92 punkty, co w normalnych warunkach zapewne wystarczyłoby do zwycięstwa, no ale nie tym razem. Niepowodzenie na własnym parkiecie lider rozgrywek powetował sobie w ostatnią niedzielę w Ostrowie Wlkp., gdzie wygrał z pretendującą do medali BM Slam Stalą.
W tym spotkaniu zadebiutował w barwach "Rottweilerów" Jakub Wojciechowski. Reprezentant Polski wrócił do kraju po 12-letniej przygodzie z włoską koszykówką. Jego ostatni klub Betaland Capo d'Orlando miał jednak spore problemy finansowe i wychowanek ŁKS-u Łódź zdecydował się na zmiany. Trafił do Anwilu, który szukał zastępstwa dla kontuzjowanego jeszcze w czasie turnieju finałowego Pucharu Polski, Szymona Szewczyka. Pierwszy mecz w barwach nowej drużyny wypadł okazale, bo w ciągu niespełna 20 minut gry Wojciechowski zdobył 12 punktów, pudłując tylko jeden rzut. Na parkiecie nie pojawił się drugi z nabytków włocławian, Mario Ihring. Zaledwie 19-letni Słowak, który występował w tym samym klubie co Wojciechowski, ma być zmiennikiem dla Kamila Łączyńskiego. Tym samym zespół, który w poprzednim sezonie wygrał fazę zasadniczą ekstraklasy, ale odpadł z dalszej rywalizacji już w I rundzie play off, pokazał, że chce być przygotowany na dłuższą walkę w tych rozgrywkach.
Na chwilę obecną Anwil dysponuje szeroką kadrą, w której jest przynajmniej kilku zawodników, mogących decydować o losach spotkania. Przecież jeszcze wcześniej do zespołu dołączył Quinton Hosley (nie było go jeszcze w grudniu, kiedy nasz najbliższy rywal występował w Gliwicach). Uniwersalny zawodnik, występujący na pozycjach od 1 do 4, w przeszłości był podporą Stelmetu Enea BC Zielona Góra i z tym zespołem dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski. Obecnie jego osiągnięcia statystyczne nie są tak wysokie, jak z czasów gry w obrońcach tytułu, ale warto zauważyć, że występuje tez zdecydowanie mniej. Trener Milicić dopiero wprowadza go do gry, ale też przede wszystkim ma plejadę innych bardzo dobrych zawodników, na czele z Ivanem Almeidą, który z pewnością jest kandydatem do nagrody MVP tego sezonu. Kabowerdeńczyk, nie tylko doskonale rzuca, średnio 18.3 punktu w ciągu 25 minut gry, ale też dobrze zbiera (5.9 zbiórki na mecz), podaje (2.9 asysty na mecz) i przechwytuje (1.9 przechwytu na mecz).
Bardzo dobrze prezentuje się też zestaw zawodników podkoszowych, gdzie trener Milicić na w swojej talii do dyspozycji reprezentanta Chorwacji, Josipa Sobina, weterana ligowych parkietów, Pawła Leończyka, Michała Nowakowskiego i teraz Wojciechowskiego, który zastąpił Szewczyka. Do tego zestawu dochodzą solidni skrzydłowi: Jarosław Zyskowski, Ante Delas i Jaylin Airlington. Na "jedynce" dyryguje inny reprezentant Polski, Łączyński, który jako jedyny - kiedy tylko był zdrowy - wychodził zawsze w pierwszej piątce Anwilu. Popularny "Łączka" jest w tej chwili czwartym podającym całej ligi, ze średnią 6.1 asysty na mecz. Jak więc widać zestaw personalny lidera rozgrywek jest naprawdę imponujący i przed GTK jedno z trudniejszych zadań w tym sezonie.
Gliwiczanie, by mieć jakiekolwiek szanse w meczu z Anwilem, muszą się w swoim występie oprzeć o doskonałość. To co do tej pory często przynosiło skutek, czyli choćby jedna dobra połowa w wykonaniu podopiecznych Pawła Turkiewicza, to zdecydowanie za mało. GTK musi zagrać na pełnych obrotach przez 40 minut meczu i liczyć na to, iż włocławianiom przytrafi się kolejny słabszy występ. W pierwszym meczu w Gliwiach, beniaminek EBL przegrał różnicą aż 19 punktów (75:94), ale zabrakło wówczas Lukasa Palyzy i Pawła Zmarlaka. Jak będzie tym razem? Odpowiedź w piątkowy wieczór. Transmisja meczu na żywo w emocje.tv.