Błąd za błędem. GTK ulega PGE Spójni
2020-02-08
Gliwiczanie doskonale rozpoczęli mecz w Stargardzie. Niestety, z każdą kolejną minutą popełniali co raz więcej błędów, a przy 18 stratach trudno było liczyć o korzystny rezultat w starciu z PGE Spójnią. GTK przegrywa 79:86 i znacząco zredukowało swoje szanse na play off.Po zwycięstwie w ostatniej kolejce nad Polpharmą Starogard Gdański GTK Gliwice nadal mogło po cichu liczyć na nawiązanie walki o pierwszą ósemkę. By jednak skutecznie o nią powalczyć, trzeba było przede wszystkim wygrywać z drużynami również starającymi się o to, by się w niej znaleźć. Najbliższa okazja nadarzyła się w Stargardzie, gdzie podopieczni Pawła Turkiewicza zmierzyli się z będącą w wysokiej dyspozycji PGE Spójnią. Rywale w siedmiu ostatnich meczach odnieśli pięć zwycięstw i byli już bardzo blisko upragnionej lokaty. Początek spotkania z zespołem z Górnego Śląska nie był dla nich udany. Praktycznie wyłączony z gry dzięki bardzo dobrej defensywie był Raymond Cowels III, najlepszy strzelec gospodarzy. Szybko popełnił też dwa przewinienia i usiadł na ławce rezerwowych. Przyjezdni doskonale odczytali największe problemy PGE Spójni i większość piłek kierowali w pole trzech sekund. W nim nie do zatrzymania był Joe Furstinger i po jego akcji 2+1 było już 2:9. Kiedy amerykański środkowy popisał się efektownym wsadem, a jego rodak Brandon Tabb przymierzył z dystansu było już 6:18 i trener Jacek Winnicki musiał się ratować pierwszym czasem na żądanie. Wszystko wskazywało na to, że gliwiczanie będą spokojnie kontrolować wydarzenia na parkiecie, a po dwóch celnych rzutach wolnych Furstingera nadal utrzymywali wysoką jak na pierwszą kwartę przewagę (10:22). W tym momencie na parkiecie pojawił się Kacper Młynarski, który zwykle przeciwko GTK - niezależnie od tego w jakim zespole występuje - rozgrywa dobre spotkania. Skrzydłowy PGE Spójni trafił zza linii 6,75 m i dał sygnał swoim kolegom do walki o powrót do gry. Wkrótce dwie akcje wykończył Peter Olisemeka, a Tomasz Śnieg wykorzystał przewagę doświadczenia i fizyczności nad Mateuszem Szlachetką i dopisał kolejne trzy punkty do dorobku swojej drużyny, a to oznaczało, że straty zostały zredukowane do zaledwie dwóch "oczek" (20:22). Ostatnie słowo w tej kwarcie należało do Milivoje Mijovicia, który umiejętnie znalazł się w strefie podkoszowej.
Druga odsłona to już jednak wyrównana walka, w której cały czas minimalnie lepsi byli goście. GTK próbowało odskoczyć za sprawą Duke'a Mondy'ego, który trafił zza łuku, ale tym samym po chwili popisał się Cowels III, który po powrocie na parkiet pokazał swoje umiejętności strzeleckie (27:31). Wreszcie gliwiczanie dopięli swego i po "trójce" Mondy'ego i skutecznej akcji w polu trzech sekund Łukasza Diduszki odskoczyło na 10 punktów przewagi (30:40). Reakcja trenera Jacka Winnickiego była natychmiastowa, a chwila rozmowy ze swoimi zawodnikami ponownie przyniosła oczekiwany efekt. Nie do zatrzymania był już Cowels, choć trzeba przyznać, że gliwiczanie sami "pomagali" rywalowi popełniając banalne błędy. Amerykanin zdobył ostatnie dziewięć punktów i wyprowadził przed przerwą swój zespół na prowadzenie (46:42).
Rozpędzona PGE Spójnia swoją dobrą grę kontynuowała już od początku drugiej połowy. Gliwiczanie nie potrafili zatrzymać Cowelsa, a ten stawiając na linii rzutów wolnych powiększał przewagę swojego zespołu. Dołączył do niego także Śnieg, który nie miał problemów z ogrywaniem obrony rywala (56:47). GTK grało źle i bardzo niedokładnie. Mnożyły się straty. Po "trójce" z rogu boiska Bartosza Bochno było już 61:51. Trener Paweł Turkiewicz widząc nieporadność swoich zagranicznych zawodników postawił na trzech Polaków na pozycjach obwodowych. To rozwiązanie, choć nie natychmiast, z biegiem czasu zaczęło przynosić pozytywne efekty. Kolejne akcje pod koszem kończył Furstinger, ale miejscowi cały czas utrzymywali dystans, bo kolejne "trójki" trafiali Jakubas Gintvainis i Adris De Leon (67:57).
Goście mocniej ruszyli do odrabiania strat od początku ostatniej odsłony. Dwie akcje pod koszem wykończył Milivoje Mijović. Zza łuku trafił Bartosz Majewski i było już tylko 69:67. GTK miało kolejne okazje, by doprowadzić do remisu ale ich nie wykorzystało. To się zemściło, bo po chwili ponownie dał o sobie znać Śnieg. Rezerwowy rozgrywający PGE Spójni rozgrywał fenomenalne zawody i jego dwie kolejne akcje pozwoliły gospodarzom złapać oddech. Po celnych rzutach wolnych Mijovicia i Mateusza Szlachetki podopieczni Pawła Turkiewicza ponownie byli blisko (73:71), ale skuteczne akcje Mateusza Kostrzewskiego i Olisemeki szybko rozwiały nadzieję na korzystny rezultat. Nie pomógł też powrót na parkiet Mondy'ego, który popełniał kolejne błędy. Ostatecznie gospodarze wygrali 86:79 i pewnie kroczą w kierunku pierwszej ósemki. Gliwiczanie w praktyce mogą już zapomnieć o fazie play off i jedynym celem pozostaje ewentualna poprawa wyniku sprzed roku.
Teraz w rozgrywkach nastąpi przerwa na rywalizację w pucharze Polski oraz mecze reprezentacyjne. GTK ponownie zagra w Energa Basket Lidze 28 lutego o godzinie 19. Do Gliwic przyjedzie Trefl Sopot.
PGE Spójnia Stargard - GTK Gliwice 86:79 (20:24, 26:18, 21:17, 19:20)
Spójnia: Adris De Leon 5 (1x3), Raymond Cowels III 21 (3x3), Jakubas Gintvainis 8 (2x3), Mateusz Kostrzewski 9, Peter Olisemeka 14 - Tomasz Śnieg 21, Bartosz Bochno 3 (1x3), Kacper Młynarski 3 (1x3), Adam Brenk 2. Trener Jacek WINNICKI.
GTK: Duke Mondy 11 (3x3), Brandon Tabb 11 (1x3), Payton Henson 8, Łukasz Diduszko 4, Joe Furstinger 17 - Milivoje Mijović 10, Mateusz Szlachetka 8, Dawid Słupiński 7, Bartosz Majewski 3 (1x3), Kacper Radwański. Trener Paweł TURKIEWICZ.