Derby po raz drugi w sezonie. Czy GTK przerwie fatalną serię?
2019-01-18
MKS Dąbrowa Górnicza po raz czwarty w historii zmierzy się w derbach województwa śląskiego z GTK Gliwice. Kto będzie lepszy w starciu drużyn prowadzonych przez szkoleniowców pochodzących z Wrocławia?
Historia gier derbowych pomiędzy tymi dwoma zespołami nie jest długa. Do tej pory obie drużyny mijały się na poszczególnych szczeblach rozgrywek i dopiero kiedy GTK dołączyło do ekstraklasy można było rozpocząć oficjalną rywalizację. Co ciekawe, pierwszy mecz - rozgrywany w Gliwicach jako ostatni I rundy rozgrywek - padł łupem ówczesnego beniaminka. MKS prowadził już w tym spotkaniu różnicą 14 punktów, ale kontuzje Macieja Kucharka i Aleksandara Mladenovicia sprawiły, że sytuacja na parkiecie zmieniła się diametralnie. Prowadzeni przez Quintona Hookera, którego dzielnie wspierał Maverick Morgan, gospodarze nie tylko zdołali doprowadzić do wyrównania, ale i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę (83:77). W rewanżu już tyle emocji nie było. Walczący o jak najlepszą pozycję przed play-off dąbrowianie, zupełnie zdominowali wydarzenia na boisku i pewnie wygrali 106:84. W obecnym sezonie kalendarz gier został ułożony w taki sposób, że do derbów doszło już w 1. kolejce. Tym razem smak derbów był jeszcze lepszy, gdyż GTK debiutowało w nowej hali w zdecydowanie bardziej komfortowych warunkach do grania oraz oglądania widowiska. I ponownie emocji było sporo. Tak jak w poprzednim sezonie MKS przez długi czas dominował. Jeszcze w trzeciej kwarcie prowadził różnicą 18 punktów, ale… i tym razem nie wygrał! Ambitna postawa gliwiczan pozwoliła im doprowadzić do sytuacji, w której to Myles Mack oddał decydujący o zwycięstwie rzut z odległości 9 metrów w ostatnich sekundach meczu (77:74).
Pomimo takiego startu w rozgrywkach postawa obu zespołów jest diametralnie różna. MKS przegrał trzy pierwsze mecze, ale od tego momentu zdecydowanie się poprawił. Dziś z liczbą dziewięciu zwycięstw plasuje się na 6. miejscu w tabeli i zapewnił sobie udział w turnieju finałowym Pucharu Polski. Dąbrowianie na skutek problemów finansowych mają dość wąską kadrę, a dodatkowo zespół opuścił najlepszy strzelec, Trey Davis. Co chwila pojawiają się doniesienia o zaległościach wobec byłych zawodników, a także ci obecni nie otrzymują wynagrodzenia na czas. Mimo to, dyspozycja sportowa zespołu jest bardzo dobra i trener Jacek Winnicki pewnie prowadzi zespół ku kolejnym play-offom. Również w kwestiach finansowych powinna nastąpić poprawa, bo po wyborach samorządzowych ze strony magistratu padło zapewnienie o pomocy dla klubu. Działacze rozglądają się także za następcą Davisa.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w Gliwicach. Kłopotów finansowych nie ma żadnych, a klub zalicza się do grona tych, którzy w Energa Basket Lidze słyną ze stabilności i terminowo regulowanych zobowiązań. Gorzej jest natomiast w kwestii sportowej. Po niezłym starcie i bilansie dwóch zwycięstw oraz jednej porażki przyszła seria czterech kolejnych przegranych, której owocem były pierwsze zmiany. Pożegnano bezproduktywnych Briana Dawkinsa i Tanela Kurbasa, a w ich miejsce ściągnięto: Jakuba Dłoniaka, Desmonda Washingtona i dobrze znanego Mavericka Morgana, który w poprzednim sezonie bronił barw GTK. Efekt zmian można było szybko zaobserwować, bo podopieczni Pawła Turkiewicza kolejno pokonali Kinga Szczecin i Trefl Sopot. Niestety, w kolejnych sześciu meczach koszykarze z Górnego Śląska wygrali już tylko raz - z Legią Warszawa. A porażki ze Spójnią Stargard, przy prowadzeniu na niespełna cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry różnicą 10 punktów czy też ostatnią klęska w Krośnie z Miastem Szkła mogą być długo rozpamiętywane w Gliwicach. - Mamy chyba najsłabszą obronę w lidze. Nasza gra w niej to był wstyd i kompromitacja. Taki mecz nie może się już powtórzyć - smucił się po ostatnim meczu kapitan GTK, Kacper Radwański.
- Pozostaje nam tylko i wyłącznie ciężka praca na treningach. Musimy dobrze przeanalizować ten mecz z Krosnem i szybko wyciągnąć wnioski. Ta porażka z Miastem Szkła spowodowała, że teraz wytworzy się dodatkowa presja - przyznaje Marek Piechowicz, który w przeszłości bronił barw MKS-u. - Miło jest wrócić do hali Centrum. Znam ją doskonale, ale ten mecz traktuję jak każdy inny. Trzeba podejść do niego skupionym i w pełni zaangażowanym, bo tylko w taki sposób mamy szansę osiągnąć korzystny rezultat - zapowiada skrzydłowy gliwiczan. Dobrym prognostykiem jest fakt, że do treningów wrócił Jakub Dłoniak, który w poprzednich spotkaniach wnosił do gry wiele energii. Co więcej, akurat jemu powinno zależeć szczególnie na bardzo dobrym występie przeciwko MKS-owi, wszak w przeszłości grał w tym klubie.
Czy gliwiczanie w derbach zdołają podreperować fatalny bialns gier wyjazdowych? Z ośmiu gier w obcych halach zdołali wygrać tylko raz. Z drugiej strony dąbrowianie słabo prezentują się na własnym parkiecie. W ośmiu grach zanotowali tylko trzy zwycięstwa. Początek spotkania w sobotę o godzinie 19. Zachęcamy wszystkich kibiców do wsparcia naszej drużyny!
Czy gliwiczanie w derbach zdołają podreperować fatalny bialns gier wyjazdowych? Z ośmiu gier w obcych halach zdołali wygrać tylko raz. Z drugiej strony dąbrowianie słabo prezentują się na własnym parkiecie. W ośmiu grach zanotowali tylko trzy zwycięstwa. Początek spotkania w sobotę o godzinie 19. Zachęcamy wszystkich kibiców do wsparcia naszej drużyny!