GTK przegrywa w Zielonej Górze. Mecz o dwóch obliczach
2020-08-14
Świetna gra gliwiczan do przerwy i bardzo słaba w drugiej połowie. Tak w jednym zdaniu mozna skwitować występ GTK w towarzyskim meczu przeciwko Stelmetowi Enea BC ZIelona Góra. Ostatecznie podopieczni Matthiasa Zollnera przegrywają 76:96, a już w sobotę zagrają u siebie z BK Opawa.Oba zespoły przygotowania do sezonu rozpoczęły mniej więcej w tym samym okresie - w połowie lipca br. Różnica polegała na tym, że Stelmet Enea BC rozegrał do tej pory jeden sparing, a GTK aż cztery. Zielonogórzanie mieliby na swoim koncie o jedną grę więcej, ale na kilkadziesiąt minut przed startem planowanej gry kontrolnej z PGE Spójnią Stargard okazało się, że zespół z Pomorza Zachodniego musi przejść kwarantannę i ostatecznie do meczu nie doszło. Póki co, gliwiczanie takich kłopotów nie mieli, a na swoim koncie mają już potyczki z WKS Śląskiem Wrocław, MKS-em Dąbrowa Górnicza i BK NH Ostrawą. Jak jednak słusznie zauważył kapitan zespołu, Kacper Radwański, pierwszym prawdziwym testem miał być właśnie mecz przeciwko drużynie z Zielonej Góry. Choćby dlatego, że po raz pierwszy Matthias Zollner do swojej dyspozycji miał praktycznie cały zespół - nie licząc kontuzjowanego MJ Rhetta. Swój debiut mógł za to zaliczyć Josh Perkins. W podobnej sytuacji był Zan Tabak, który nie licząc testowanego Przemysława Karnowskiego miał do dyspozycji pełny skład. Z początku rywalizacji swoich zawodników w grze kontrolnej przeciwko GTK nie mógł być jednak zadowolony. To gliwiczanie od pierwszych minut dominowali na parkiecie, a duet Tery Henderson i Kacper Radwański sprawił, że przyjezdni szybko wysunęli się na prowadzenie (8:13). Stelmet mozolnie gromadził punkty, a główna w tym zasługa skrzydłowych, Janisa Berzinsa, a później jego zmiennika, Cecila Williamsa. Ostatnią skuteczna akcję w pierwszej kwarcie przeprowadził Bartosz Majewski, i to podopieczni Matthiasa Zollnera minimalnie prowadzili po pierwszych 10 min. gry (19:21).
Dobry początek gliwiczan miał przełożenie także na kolejną część meczu. Z dobrej strony pokazał się Jordon Varnado, a swoją dobrą dyspozycję kontynuowali Henderson i Radwański. Szczególnie ten ostatni był bezlitosny dla rywala. Kolejne dwie "trójki" oraz punkty z bliższej odległości sprawiły, że GTK zaczynało mocno się oddalać od zielonogórzan. Stelmet? Pojedyncze akcje Gabriela Lunberga czy też Geoffreya Groselle to było za mało. Przyjezdni do przerwy prowadzili więc różnicą 15 punktów (38:53), a to był wynik daleki od oczekiwań Zana Tabaka.
Jego zespół na drugą połowę wyszedł totalnie odmieniony. Stelmet przede wszystkim zaczął trafiać z dystansu, a że dodatkowo przeciwnik zatracił swoją zadziorność i dynamikę to miejscowi w dość szybkim tempie odrabiali straty. Udało się tego dokonać w ostatniej minucie trzeciej kwarty, kiedy dwa razy na linii rzutów wolnych okazał się Groselle (63:62). Ten element gry szwankował u gliwiczan, bo najpierw dwa razy pomylił się Mikołaj Adamczak, a następnie Mateusz Szlachetka. Złą serię przerwał dopiero Josh Perkins, dla którego były to pierwsze punkty w barwach GTK. Zielonogórzanie w tym momencie byli już daleko z przodu po serii trafień z dystansu (76:64). W końcowych fragmentach meczu w polu trzech sekund mocno dominował Groselle, który w ciągu zaledwie trzech minut gry zdobył 10 punktów, ale cała sytuacja miała już miejsce po tym jak z poowdu przekroczenia limitu przewinień parkiet opuścił Varnado. Wynik spotkania ustalił Szlachetka, trafiając zza linii 6,75 m i niwelując rozmiary porażki (96:76).
Stelmet Enea BC Zielona Góra - GTK Gliwice 96:76 (19:21, 19:32, 27:9, 31:14)
Stelmet: Gabriel Lundberg 19 (1x3), Marcel Ponitka 4, Janis Berzins 16, Blake Reynolds 10 (2x3), Geoffrey Groselle 19 - Cecil Williams 9 (1x3), Daniel Szymkiewicz 8 (1x3), Łukasz Koszarek 7 (2x3), Filip Put 4. Trener Zan Tabak.
GTK: Mateusz Szlachetka 13 (1x3), Terry Henderson 19 (4x3), Kacper Radwański 15 (3x3), Szymon Szymański 4, Jordon Varnado 12 (2x3) - Daniel Gołębiowski 5, Mikołaj Adamczak 2, Łukasz Diduszko 2, Bartosz Majewski 2, Josh Perkins 2. Trener Matthias Zollner.