GTK wyrywa Legii zwycięstwo. Egzekutor Williams

GTK przegrywało z Legią przez ponad 30 minut, jednak ambitna walka do samego końca pozwoliła im doprowadzić do wyrównania, a w ostatniej sekundzie meczu zwycięski rzut oddał Matthew Williams. Dla gliwiczan to pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Nie takiego początku sezonu spodziewano się w Gliwicach. GTK przegrało dwa pierwsze mecze i musiało szukać punktów w starciu z silną Legią Warszawa. Z kolei podopieczni Wojciecha Kamińskiego rozpoczęli sezon od dwóch wygranych i chcieli swoją serię podtrzymać. Mocno zmobilizowani gospodarze rywalizację z drużyną ze stolicy rozpoczęli bardzo dobrze. Po dwóch "trójkach" Keyshawna Woodsa i podkoszowym zagraniu Adama Ramstedta było już 8:3. Goście nie zamierzali jednak zastawać z tyłu i rozrzucając piłkę również kreowali sobie dobre pozycje do oddawania rzutów. Zza łuku trafił także Joshua Sharkey, a trochę szczęśliwie piłkę pod koszem opanował Grzegorz Kulka i doprowadził do remisu (8:8). Po chwili koszykarze z Warszawy byli już na prowadzeniu po tym jak zza linii 6,75 m trafili kolejno Kulka i Ramond Cowels III (10:14). Miejscowi próbowali odpowiedzieć tym samym i po tym jak celne próby zaliczyli Roberts Stumbris i Jabarie Hinds było już tylko 16:17. Niestety, w kolejnej akcji faulowany przy rzucie z dystansu był Cowels III i amerykański strzelec pewnie wykonał trzy rzuty wolne. GTK znów było blisko, bo swoją trzecią "trójkę" w tym meczu trafił Woods. Ostatnią skuteczną akcję w pierwszej kwarcie przeprowadził Muhammad-Alu Abdur-Rakhman i Legia po 10 minutach gry miała trzy punkty przewagi (19:22).

Gliwiczanie cały czas byli blisko, ale dojść rywala nie mogli. Główna w tym zasługa Łukasza Koszarka, który umiejętnie prowadził grę swojej drużyny, a kiedy trzeba było wcielał się także w rolę egzekutora. W swojej trzeciej próbie z dystansu trafił w końcu Matthew Williams, ale po wejściu po końcowej linii Grzegorza Kamińskiego było już 22:29. Dobra akcja w polu trzech sekund Ramstedta i skuteczna kontra Hindsa zniwelowały straty do trzech "oczek" (26:29). Legia zanotowała w kolejnym fragmencie gry serię 7:0 po trafieniu z dystansu Koszarka i odskoczyła na 10 punktów przewagi (26:36). Od tego momentu przyjezdni utrzymywali swoją przewagę za sprawą Abdura-Rakhmana, który dynamicznymi wejściami pod kosz zdobywał kolejne punkty. Dopiero sama końcówka pierwszej połowy pozwoliła gliwiczanom zbliżyć się do przeciwnika po udanych zagraniach Hindsa i Woodsa (36:42).

Już na początku drugiej połowy Abdur-Rakhman kolejny raz potwierdził swoją szybkość i zapisał na swoim koncie akcję 2+1. Dwukrotnie odpowiedział Woods, ale skuteczna akcja Sharkeya i Dariusza Wyki ponownie dała przyjezdnym sześć punktów przewagi (42:48). Kolejny sygnał do odrabiania strat dał Stumbris, trafiając zza łuku, a dwa celny rzuty wolne Hindsa pozwoliły się zbliżyć do przeciwnika na jeden punkt różnicy (47:48). Legia odpowiedziała mocno, bo dwa razy zza łuku trafili Koszarek i Abdur-Rakhman (47:54), a trener Robert Witka natychmiast poprosił o przerwę na żądanie. Po wznowieniu gry GTK ponownie zaczęło odrabiać straty. Z rogu boiska przymierzył Woods, a akcją 2+1 popisał się Ramstedt (55:58). Przyjezdni cały czas kontrolowali jednak sytuację, a Koszarek wyśmienicie obsłużył pod koszem najpierw Wykę, a następnie Jure Skificia (55:62). Przed końcem tej kwarty zza linii 6,75 m trafił jeszcze Williams (58:62) i losy spotkania nadal były otwarte.

Kiedy na początku czwartej kwarty Cowels III raz jeszcze przymierzył zza łuku Legia miała siedem "oczek" przewagi (60:67). GTK nie zamierzało się jednak poddawać. Po kolejnym trafieniu z rogu boiska Woodsa było już tylko 64:67, a trener Kamiński poprosił o przerwę na żądanie. Ta jednak nie pomogła, bo po chwili "trójkę" trafił też Williams i na tablicy wyników pojawił się remis (67:67). Chwilę oddechu dał drużynie z Warszawy Sharkey, który umiejętnie wbił się pod kosz, ale po drugiej stronie parkietu tym samym odpowiedział Hinds. W kolejnej akcji Legia miała sporo szczęścia, bo w ostatniej sekundzie akcji niesamowitym rzutem popisał się Skifić. Odpowiedział pewnym rzutem z półdystansu Woods, a po wybronionej akcji gliwiczanie popędzili z kontrą, którą wykończył Stumbris i wyprowadził swój zespół na prowadzenie (73:71). Podwyższył je Hinds, ale Sharkey dwa razy skutecznie wbił się w strefę podkoszową i doprowadził do wyrównania. Ostatnia akcja należała do GTK, pierwsza próba Woodsa okazała się niecelna, ale gliwiczanom udało się zebrać piłkę i ta powędrowała do Williamsa, który rzutem w ostatniej sekundzie meczu zapewnił gospodarzom pierwszy komplet punktów w tym sezonie.

Kolejny mecz GTK zagra w Toruniu, a rywalem będą Twarde Pierniki.

GTK Gliwice - Legia Warszawa 78:75 (19:22, 17:20, 22:20, 20:13)

GTK: Jabarie Hinds 16 (1x3), Keyshawn Woods 23 (5x3), Roberts Stumbris 10, Filip Put 6, Adam Ramstedt 11 - Matthew Williams 12 (4x3), Daniel Gołębiowski, Aleksander Wiśniewski. Trener Robert Witka.

Legia: Joshua Sharkey 10 (1x3), Muhamad-Ali Abdur-Rakhman 14 (1x3), Raymond Cowels III 14 (3x3), Grzegorz Kulka 5 (1x3), Adam Kemp 6 - Łukasz Koszarek 14 (3x3), Grzegorz Kamiński 4, Jure Skifić 4, Dariusz Wyka 4. Trener Wojciech Kamiński.