Mecz o życie. GTK podejmuje Legię
2019-12-09
To przysłowiowy pojedynek o cztery punkty. Wygrany ma szanse złapać drugi oddech, a przegrany będzie musiał oglądać się za siebie na poczynania Polpharmy Starogard Gdański. GTK Gliwice powalczy z Legią Warszawa o to, kto zakończy serię porażek.Oba zespoły o ostatnim okresie z pewnością chciałyby jak najszybciej zapomnieć. Gliwiczanie przegrali trzy ostatnie mecze, a analizując jeszcze szerzej - z ostatnich siedmiu - wygrali zaledwie raz i po dobrym starcie sezonu i bilansie dwóch zwycięstw i porażek pozostało już tylko wspomnienie. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w Warszawie. Legia rozpoczęła sezon od pięciu kolejnych przegranych. Potem wygrała dwa kolejne mecze, ogrywając MKS Dąbrowę Górniczą oraz King Szczecin i wszystko wskazywało na to, że nabierze rozpędu i zacznie marsz w górę tabeli. Nic bardziej mylnego, stołeczny zespół dopadła kolejna seria porażek, która na chwilę obecną wynosi cztery. Szczególnie zabolała sytuacja, w której legioniści nie potrafili zdobyć kompletu punktów na własnym parkiecie, kiedy to ich rywalem była ostatnia w ligowej tabeli, pozostająca do tego momentu bez zwycięstwa w rozgrywkach Polpharma. Czarę goryczy przelała sytuacja z ostatniego piątku, kiedy to podopieczni Tane Spaseva przegrali u siebie różnicą 21 punktów z Treflem Sopot (71:92).
Macedoński szkoleniowiec nie krył rozgoryczenia po tym spotkaniu i zapowiadał zmiany w zespole. Mówiło się o tym, że i on może stracić pracę, ale w Warszawie cały czas pamiętają, że to właśnie ten trener wprowadził zespół do play off po raz pierwszy od czasu powrotu do ekstraklasy i ostatecznie zachował posadę. Zdecydowano się jednak dokonać zmian w kadrze zespołu i do Gliwic nie udali się Drew Brandon i Michael Finke. To dość zaskakujące posuniecie, tym bardziej iż obaj zawodnicy posiadają dość wysokie umiejętności, a ponadto byli wszechstronni. W miejsce Brandona ma zostać zakontraktowany nowy rozgrywający, gdyż na tej pozycji Legia ma spore problemy. Znacząco loty obniżył - w porównaniu z poprzednim sezonem - Sebastian Kowalczyk. Wcześniej zatrudniono A.J. Englisha, ale ten nie zdążył zadebiutować nim odniósł poważną kontuzje kolana. Innych "jedynek" w zespole nie ma, a tacy zawodnicy jak Michał Michalak czy Milan Milovanović, którzy dołączyli do Legii w trakcie sezonu żyją przede wszystkim z podań od kolegów.
W warszawskim zespole występuje też Szymon Kiwilsza, który w poprzednim sezonie grał w Gliwicach, ale obecnie jest kontuzjowany. W tym momencie rotację podkoszową - obok Milovanovicia - uzupełniają powracający po kontuzji Keanu Pinder, Romaric Belemene, Patryk Nowerski i Adam Linowski. Zdecydowanie mniejszy wybór Spasev ma na obwodzie, gdzie po rezygnacji z Brandona do jego dyspozycji pozostają tylko: Kowalczyk, Michalak, Filip Matczak oraz niedoświadczona dwójka - Jakub Nizioł i Przemysław Kuźkow. Takich kłopotów nie ma trener Paweł Turkiewicz, który we wtorek będzie musiał sobie radzić tylko bez Kacpra Radwańskiego. Pozostali zawodnicy są do jego dyspozycji.
Gliwiczanie w starciu z Legią będą jeszcze walczyć o jedną rzecz. Oprócz Polpharmy są jedynym zespołem, który do tej pory nie wygrał na własnym parkiecie. Czy piąta próba okaże się wreszcie szczęśliwa? Nie licząc ostatniego występu przeciwko BM Slam Stali Ostrów Wlkp., gdzie w ostatniej kwarcie zdecydowanie zabrakło sił, by powalczyć o korzystny rezultat, w pozostałych meczach na Arenie Gliwice GTK walczyło o komplet punktów do ostatnich sekund, a w dwóch przypadkach jeszcze dłużej.
Mecz z Legią odbędzie się 10 grudnia o godzinie 20.15. Transmisja na żywo na Polsacie Sport.