Pierwszy krok

Debiutancki występ w play off I ligi GTK może uznać za bardzo udany. Nie tylko udało się odnieść zwycięstwo z trudnym przeciwnikiem, jakim bez wątpienia jest Jamalex Polonia 1912 Leszno, ale też przede wszystkim musi cieszyć wysoka dyspozycja i świetny styl w jakim gliwiczanie zdobyli komplet punktów.
 

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wiele osób zastanawiało  się jak zaprezentuje się GTK mając na uwadze, iż Jamalex Polonia 1912 była jednym z trzech zespołów w całej lidze, którym udało się dwukrotnie ograć gliwiczan. Wszystko wątpliwości zostały jednak bardzo szybko rozwiązane, bo podopieczni Pawła Turkiewicza rozpoczęli zmagania od potężnego uderzenia.  Choc pierwsze punkty w meczu zdobył Szymon Kiwilsza, to zaraz potem nastąpił koncert gry miejscowych. Akcją 2+1 popisał się Łukasz Ratajczak, a następnie gospodarze zaprezentowali niezwykle agresywna obronę, po której dwie piłki wyrwał Marceli Dziemba, a jedną Aleksander Filipiak i każda z tych akcji była od razu zamieniania na punkty. Efekt?  Po „trójce” Marcina Salamonika prowadzenie aż 10:2 po zaledwie 90 sekundach gry.  I dalej wcale nie było gorzej dla koszykarzy z Górnego Śląska. Trener przyjezdnych, Łukasz Grudniewski próbując ratować sytuację nakazał swoim zawodnikom kryć strefowo, ale to była woda na młyn dla rozpędzonych rywali. Kolejne trafienia z dystansu zanotowali dwukrotnie Kacper Radwański i Dziemba. Kiedy kolejne dwa „oczka” dołożył Salamonik (21:5), przeciwnik praktycznie leżał już na deskach.  W końcu lesznianie nieco podreperowali swój dorobek, głównie za sprawą rzutów wolnych, których w końcówce tej kwarty mieli naprawdę sporo, ale i dorobek gliwiczan musiał budzić podziw. Dwa skuteczne wejścia pod kosz Michała Jędrzejewskiego i jedna odpowiedź Nikodema Sirijatowicza ustaliły wynik po pierwszych 10 min. gry na 30:18.
 

Łatwo uzyskane prowadzenie wyraźnie uśpiło gospodarzy, którzy na drugą część meczu wyszli wyraźnie zdekoncentrowani.  Po wznowieniu gry Jamalex Polonia zdobyła osiem kolejnych punktów i z przewagi miejscowych niewiele już pozostało (30:26).  W porę przebudził się Dziemba, który kolejny raz trafił zza łuku, a następnie zabrał piłkę Tomaszowi Stępniowi i samotnie popędził na kosz rywala. Tego nie mógł już wytrzymać trener gości i poprosił o drugą już w tym dniu przerwę na żądanie. Wspomniana przerwa niewiele pomogła lesznianom. GTK wpadło w kolejny trans, a „trójki” Salamonika i Dziemby spowodowały, że obie drużyny znów dzieliła spora przepaść  (43:27). Sytuację próbowali ratować Sirijatowicz i były zawodnik GTK, Przemysław Malona, ale goście nadal nie mieli odpowiedzi na bardzo dobrą dyspozycję gliwiczan w ataku. Kwartę zakończył wejściem pod kosz Jędrzejewski, a koszykarze Pawła Turkiewicza prowadzili  aż 52:34.
 

Jeśli w tym meczu miałyby być jakiekolwiek emocje, to trzeba było liczyć się z tym, że zespół Łukasza Grudniewskiego po przerwie rzucili się na rywala z mocnym postanowieniem odrobienia strat. I początkowo faktycznie można było odnieść takie wrażenie, że to w szeregach zawodników z Leszna widać było dużo większą determinację i chęć zredukowania strat. Skuteczne akcje zawodników obwodowych, Sirijatowicza, Jakuba Kolenera i Stępnia pozwoliły w szybkim tempie zredukować straty do 11 punktów  (53:42). Na całe szczęście w porę przebudzili się Dziemba oraz Salamonik i choć Sirijatowicz nadal był skuteczny, to jednak różnica pomiędzy obydwoma zespołami już się nie zmniejszała. Kiedy Dziemba wykończył kolejną kontrę GTK znów prowadziło różnicą 17 punktów (64:57). Po chwili goście mogli odetchnąć, bo będący w niesamowitej formie Dziemba złapał czwarte przewinienie, a że trener Turkiewicz nie chciał ryzykować, to zawodnik usiadł na ławce rezerwowych.  Niewiele to jednak pomogło lesznianom, bo zaraz w jego miejsce wskoczył Paweł Zmarlak i wspólnie z Salamonikiem dokonał dalszej egzekucji bezbronnego rywala. Po celnym rzucie tego pierwszego przewaga gliwiczan wynosiła aż 24 „oczka” (74:50) i zanosiło się na prawdziwy pogrom. Jeszcze pod koniec tej części gry nieco sytuacje poprawili Radosław Trubacz i Malona (76:55). 
 

Trudno było liczyć na to, iż zniechęceni goście będą w stanie jeszcze w ciągu ostatnich 10 min. powalczyć o korzystny rezultat. GTK cały czas kontrolowało przebieg wydarzeń na parkiecie i dbało o to, ewentualne działania rywala w jakikolwiek sposób nie zagroziły temu, by spokojnie dograć ten mecz do końca.  Trener Turkiewicz w końcowej fazie meczu pozwolił także zameldować się na parkiecie pozostałym rezerwowym, przede wszystkim z myślą o tym, by ci podstawowi mogli nieco więcej odpocząć przed niedzielnym meczem nr 2. Tym bardziej, iż we wcześniejszej fazie spotkania urazu kolana doznał Ratajczak i jego występ w kolejnej potyczce stanął pod znakiem zapytania.  Jeśli w drugim meczu gliwiczanie także wygrają, będą w bardzo dobrej sytuacji, bo od awansu do półfinału rozgrywek będzie ich już dzieliła tylko jedna wygrana, ale mimo łatwego zwycięstwa w pierwszym meczu nie należy liczyć na to, iż podobnie będzie także w niedzielę.  
 

GTK Gliwice - Jamalex Polonia 1912 Leszno 88:72 (30:18, 22:16, 24:21, 12:17)
 

GTK: Filipiak, Dziemba 19 (3x3), Radwański 12 (1x3), Salamonik 19 (4x3), Ratajczak 5 - Jędrzejewski 8, Pieloch 8, Zmarlak 8 (1x3), Weselak 5, Rutkowski 4 (1x3), Kołcz, Podulka. Trener Paweł TURKIEWICZ.
 

Polonia: Sirijatowicz 15 (1x3), Koelner 10, Sanny 2, Rostalski 2, Kiwilsza 6 - Malona 17, Milczyński 8, Trubacz 7, Stępień 5 (1x3), Kulon. Trener Łukasz GRUDNIEWSKI.