Porażka na zakończenie
2015-12-19
GTK długo dotrzymywało kroku Spójni Stargard Szczeciński, ale ostatecznie słabsza dyspozycja w kluczowych momentach czwartej kwarty przekreśliła szansę na korzystny rezultat. Po pierwszej rundzie rozgrywek gliwiczanie zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli.Mecz rozpoczął się niezwykle obiecująco dla gości. Pod koszem mocno dominował Łukasz Paul, który po nieudanej przygodzie z Siarką Tarnobrzeg, znów jest zawodnikiem gliwickiego klubu. Rywale nie mieli pomysłu jak powstrzymać silnego podkoszowego, a ten wykorzystując swoje warunki fizyczne zdobywał kolejne punkty. Dzielnie wspierał go w tym Kacper Radwański i właśnie po jego trafieniu GTK prowadziło różnicą sześciu punktów (7:13). Spójnia miała jednak w swoich szeregach Damiana Pielocha, który praktycznie w pojedynkę doprowadził do remisu, a miejscowych na prowadzenie wyprowadził celną "trójką" Łukasz Pacocha. Straty przyjezdnych po pierwszych 10 minutach gry były jednak minimalne, bo do kosza zdążył jeszcze trafić Artur Włodarczyk (21:20).
Druga kwarta to popis głównie zawodników rezerwowych. Wśród gospodarzy z bardzo dobrej strony pokazuje się Karol Pytyś, który później zresztą przypieczętuje zwycięstwo Spójni. Z kolei pod drugim koszem wysoką dyspozycję zaznacza powracający po kontuzji Jakub Załucki. Kiedy wydawało się, że goście będą po 20 minutach gry tracić do rywali tylko trzy punkty dał o sobie znać Pacocha, który kolejny raz przymierzył zza linii 6,75 m (49:43).
Nie inaczej wyglądał mecz po przerwie. Gospodarze napędzani przez Pacochę i Pielocha próbowali wypracować sobie większą przewagę, ale gliwiczanie podążali tuż za nimi. Znów dominował Paul, który dodatkowo znalazł pomoc w osobie Pawła Szymańskiego. To po jego celnej próbie zza łuku na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 61:60. Chwilę później odpowiedział tym samym Pieloch, ale ostatnie słowo w tej kwarcie znów należało do Paula (69:65).
To zwiastowało spore emocje w decydującej części gry. I tak było do 35 minuty meczu,kiedy to nadal trudno było przewidzieć kto wygra ten mecz. Wówczas sprawy w swoje ręce wziął wspomniany Pytyś i zdobył siedem punktów z rzędu (82:72). To w praktyce przekreśliło szanse gości na korzystny rezultat i w końcówce już niewiele ciekawego działo się na parkiecie.
GTK przegrywa po raz siódmy z rzędu, a drugi pod wodzą nowego trenera Pawła Turkiewicza. Co jednak najważniejsze, widać zmianę w sposobie gry zespołu i można być pełnym nadziei, że w końcu przyjdą zwycięstwa. Drugą rundę gliwiczanie rozpoczną 2 stycznia w Łańcucie, gdzie zmierzą się z miejscowym Max Elektro Sokołem.