Śląsk ponownie lepszy. Play off coraz dalej
2021-02-25
Kiedy na cztery minuty przed końcem meczu GTK doprowadziło do remisu 71:71 wydawało się, że odrabiający praktycznie cały mecz straty goście przechylą szalę zwycięstwa na swoją stronę. Gliwiczanie popełnili jednak w końcówce sporo błędów, a WKS Śląsk Wrocław bezlitośnie je wykorzystał i wygrał 80:72.Po trzytygodniowej przerwie rozgrywki Polskiej Ligi Koszykówki wkroczyły w decydującą fazę. Przed GTK było jeszcze przynajmniej pięć gier, a ta najbliższa była rozgrywana było we Wrocławiu. Gliwiczanie, chcąc liczyć się w walce o czołową ósemkę, musieli za wszelką cenę poszukać kompletu punktów. Jeszcze przed przerwą na turniej finałowy Pucharu Polski i eliminacje do mistrzostw Europy oba zespoły były w totalnie odmiennych nastrojach. Śląsk nieoczekiwanie przegrał na własnym parkiecie z HydroTruckiem Radom, a GTK kolejno pokonało Pszczółkę Start Lublin i Trefl Sopot.
Wicelider szybko pokazał, że porażka z zespołem z Radomia była tylko i wyłącznie przypadkowa. Śląsk mocno zaczął rywalizację z GTK i już po kilku minutach prowadził 13:1. Głównie za sprawą Aleksandra Dziewy, który kiedy tylko dostał piłkę pod koszem, to nie miał problemów ze zdobyciem punktów. Gliwiczanie długo nie potrafili złapać właściwego rytmu w ataku, ale kiedy z boku boiska pod kosz wbił się Jordon Varnado goście w końcu ruszyli. Kolejne łatwe punkty zdobyli z szybkich ataków, które kończyli Tayler Persons i Łukasz Diduszko. Przewaga wrocławian jednak nie topniała, bo gospodarze wykorzystywali czyste pozycje i kolejno zza łuku trafili Kyle Gibson i Michał Gabiński (21:7). Impuls do odrabiania strat dał przyjezdnym Terry Henderson. Rezerwowy GTK najpierw popisał się skutecznym wejściem pod kosz, a potem dwa razy przymierzył zza linii 6,75 m i gospodarze po pierwszej kwarcie prowadzili różnicą tylko sześciu punktów (25:19), choć w pewnym momencie meczu oba zespoły dzieliło już 14 "oczek".
Po skutecznym zagraniu Shannona Boguesa gliwiczanie byli już naprawdę blisko rywala, ale Śląsk za sprawą Gibsona i Strahinji Jovanovicia ponownie odskoczył (31:21). Gliwiczanie nie zamierzali jednak dać za wygraną. Kolejna "trójka" Hendersona i skuteczne akcje Personsa doprowadziły do wyniku 33:27, a trener Oliver Vidin poprosił o przerwę na żądanie. GTK szybko przekroczyło limit dozwolonych fauli w tej kwarcie, ale wrocławianie nie wykorzystali tego faktu, a wręcz sami szybko popełniali kolejne przewinienia. Niezbyt długo na parkiecie przebywał Szymon Tomczak, który w jednej akcji złapał dwa przewinienia i szybko wrócił na ławkę rezerwowych. Kontra w wykonaniu Gibsona i dwa celne rzuty wolne Ivana Ramljaka na chwilę uspokoiły sytuację, ale Henderson rozgrywał fenomenalne zawody (37:31) i ponownie zmusił trenera Vidina do wykorzystania ostatniego przysługującego mu w tej połowie czasu. Pierwszy celny rzut z dystansu w meczu w szóstej próbie oddał Elijah Stewart, ale potem punktowali już tylko przyjezdni. Wynik pierwszej połowy ustalił Varnado, trafiając jeden rzut wolny (41:35). Oba zespoły miały jeszcze po jednej szansie na zmianę rezultatu, ale w obu przypadkach bez sukcesu.
Po wznowieniu gry Śląsk szybko odbudował przewagę. Po dwóch kolejnych skutecznych akcjach pod koszem Dziewy miejscowi prowadzili różnicą 10 punktów (47:37). Po chwili prowadzenie podwyższył jeszcze Jovanović, ale GTK miało też swoją odpowiedź. Pod koszem dobrze odnalazł się Varnado, a Henderson dołożył trafienie zza łuku (49:42). Wrocławianie ponownie prowadzili dwucyfrową liczbą punktów, kiedy w polu trzech sekund skuteczny okazał się Dziewa, a Ramljak dołożył dwa "oczka" z linii rzutów wolnych. Problemem gości była też liczba przewinień Szewczyka, która wynosiła już cztery. Doświadczony koszykarz pozostał jednak na parkiecie, a już po chwili trafił z dystansu. Kiedy dwa rzuty wolne trafił Henderson, a następnie ten sam zawodnik wykończył kontrę, straty przyjezdnych zostały zniwelowane do czterech punktów (53:49), a trener Vidin poprosił o przerwę na żądanie. Kiedy przytomnie pod koszem znalazł się Szewczyk, który nie tylko dobił niecelny rzut rywala, ale pozwolił się sfaulować Dziewie i dołożył "oczko" z linii rzutów wolnych, oba zespoły dzieliły już tylko trzy punkty (55:52). Gospodarze odpowiedzieli "trójką" Gibsona, a za sprawą niezawodnego w tym dniu Dziewy po 30 min. gry prowadzili różnicą ośmiu punktów (64:56).
Gospodarze jeszcze na początku ostatniej odsłony potrafili utrzymywać przewagę za sprawą Dziewy, ale dobra zmiana Łukasza Diduszki spowodowała, że gliwiczanie stopniowo zaczynali ponownie zbliżać się do rywala. Kiedy Persons trafił z dystansu, a po chwili dołożył kolejne dwa punkty z bliższej odległości, oba zespoły dzielił już tylko jeden punkt różnicy (68:67). Śląsk podwyższył prowadzenie dzięki celnym rzutom wolnym, ale kiedy Persons raz jeszcze zdobył punkty, a po przerwie na żądanie popisał się dalekim podaniem do Hendersona, który trafił z pola trzech sekund, na tablicy wyników pojawił się remis (71:71). To zwiastowało zaciętą końcówkę, ale jak się później okazało, GTK kompletnie się pogubiło. Proste straty i niedokładne akcje w ataku spowodowały, że do końca meczu zespół Matthiasa Zollnera zdobył już tylko jeden punkt, a wrocławianie za sprawą Dziewy i Jovanovicia przypieczętowali końcowy sukces. Ostatecznie miejscowi wygrali 80:72 i utrzymali 2. miejsce w ligowej tabeli. GTK musi czekać na wyniki pozostałych zespołów, ale o awans do play off będzie coraz trudniej.
W kolejnym meczu gliwiczanie zagrają u siebie z HydroTruckiem Radom. Spotkanie odbędzie się 6 marca o godzinie 19:30.
WKS Śląsk Wrocław - GTK Gliwice 80:72 (25:19, 16:16, 23:21, 16:16)
Śląsk: Strahinja Jovanović 13, Kyle Gibson 15 (3x3), Ivan Ramljak 9, Michał Gabiński 6 (2x3), Aleksander Dziewa 26 - Elijah Stewart 5 (1x3), Mateusz Szlachetka 4, Jan Wójcik 2, Paweł Strzępek, Szymon Tomczak, Tomasz Żeleźniak. Trener Oliver Vidin.
GTK: Tayler Persons 16 (1x3), Daniel Gołębiowski 4, Jordon Varnado 8, Szymon Szymański, Mario Delas - Terry Henderson 25 (4x3), Szymon Szewczyk 10 (1x3), Łukasz Diduszko 7, Shannon Bogues 2, Aleksander Wiśniewski. Trener Matthias Zollner.