Spektakularny finisz Arrivy Twardych Pierników. Tauron GTK przegrywa w końcówce

Tauron GTK w Toruniu prowadziło przez 35 minut gry, ale meczu nie zdołało wygrać. Dobra dyspozycja zawodników Arrivy Twardych Pierników w ostatniej kwarcie spowodowała, że to oni zgarnęli cenny komplet punktów i utrzymali się w Energa Basket Lidze. Zespół Maroša Kováčika zakończył sezon na 14. miejscu.

W ostatnim spotkaniu rundy zasadniczej rozgrywek Energa Basket Ligi Tauron GTK Gliwice mierzyło się Toruniu z miejscową Arrivą Twarde Pierniki. Gospodarze walczyli jeszcze o utrzymanie w ekstraklasie, a zespół Maroša Kováčika miał szanse na zajęcie 11. miejsca, ale musiał zdobyć komplet punktów. I goście mecz w grodzie Kopernika rozpoczęli w bardzo dobrym stylu. Po skutecznym wejściu Earla Jerroda Rowlanda, dobrej akcji w strefie podkoszowej Jure Skificia i efektownym wsadzie Terrance'a Fergusona było już 0:6 a trener miejscowych Cedric Heitz poprosił o przerwę na żądanie. Po niej gospodarze zdobyli punkty za sprawą Joey'a Brunka, ale w kolejnych akcjach nadal trwał koncert gliwiczan. Z dystansu przymierzył Rowland, a Kamari Murphy dobrze spisał się w polu trzech sekund (2:11). Arriva Twarde Pierniki w pierwszych akcjach mogła głównie polegać na Brunku, ale kiedy akcją 2+1 popisał się Wojciech Tomaszewski straty torunian zmalały do czterech "oczek" (11:15). Ta sytuacja napędziła broniących się przed spadkiem miejscowych koszykarzy i dzięki trafieniu z półdystansu Kacpra Gordona oraz trzech skutecznych rzutach wolnych Sterlinga Gibbsa, który chwilę wcześniej był faulowany przez Norberta Maciejak przy próbie rzutu z dystansu, straty gospodarzy zmalały do zaledwie jednego punktu (16:17). Po chwili Dallas Walton wyprowadził swój zespół na prowadzenie, ale tylko na moment, bo Tauron GTK, a konkretnie Rowland odpowiedziało "trójką". Ten sam zawodnik w kolejnej akcji poprawił wynik z bliższej odległości (18:22). Taką przewagę gliwiczanie dowieźli do końca pierwszej odsłony, bo drogę do kosza znalazł jeszcze Aleksander Busz oraz raz jeszcze Rowland (22:26). 

Wspomniany Busz udanie rozpoczął kolejną kwartę, kiedy to przymierzył zza łuku. I to nie był koniec jego popisów, bo kiedy udanie minął na obwodzie obrońcę przez nikogo nie niepokojony dotarł do kosza i zdobył łatwe punkty (26:33), a trener Arrivy Twardych Pierników raz jeszcze poprosił o przerwę na żądanie. Po wznowieniu straty próbował redukować były zawodnik gliwickiego klubu, Tayler Persons, ale po drugiej stronie parkietu miał godnego rywala. Rowland grał niezwykle inteligentnie, ale też przede wszystkim skutecznie. Dzięki niemu goście odskoczyli na osiem punktów przewagi (31:39) i dopiero kiedy Brunk dobił rzut kolegi, a Persons mimo asysty obrońcy raz jeszcze trafił z półdystansu torunianie zbliżyli się do rywala (35:39). Chwilę oddechu dał przyjezdnym Mateusz Szlachetka, trafiając zza linii 6,75 m, ale tym samym odpowiedział mu Tomaszewski. Kiedy dodatkowo Brunk raz jeszcze okazał się skuteczny z bliskiej odległości (40:42) tym razem o chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami poprosił Maroš Kováčik. Po wznowieniu gry swoją popisową akcję zaprezentował Skifić, a Rowland trafił z narożnika boiska. Tuż przed przerwą odpowiedział mu Persons i oba zespoły nadal dzieliły cztery punkty (43:47).

Podobnie jak na początku spotkania również po zmianie stron Tauron GTK zanotowało dobry start. Z dystansu trafił Szymon Ryżek, a Murphy spod kosza (43:52). Wśród miejscowych widoczny był tylko Persons, który grał mocno indywidulnie. Dzięki jego skuteczności torunianie ponownie zbliżyli się na różnicę czterech punktów (50:54), ale w tym momencie przypomniał o sobie Rowland. Kiedy dodatkowo wsparł go Szlachetka, goście odskoczyli na dziewięć punktów przewagi (54:63) i Cedric Heitz zmuszony został wykorzystać kolejną przerwę na żądanie. Po powrocie na parkiet raz jeszcze skuteczny okazał się Rowland i sytuacja Arrivy Twardych Pierników stawała się coraz trudniejsza. I choć miejscowi mocno próbowali odrabiać straty, to Szlachetka pilnował, by przewaga gości nie malała. Dopiero kiedy do gry włączył się Gibbs torunianie zbliżyli się na sześć punktów różnicy (69:75), ale raz jeszcze na koniec kwarty skuteczny okazał się Szlachetka, który w tej części gry zdobył 10 "oczek". 

Gospodarze od początku ostatniej odsłony rzucili wszystkie siły do odrabiania strat. Sporo szczęścia miał Gordon, który najpierw popisał się akcją 2+1, a następnie "trójką" o tablicę (75:77). Sytuację próbował jeszcze ratować Rowland, ale kiedy zza łuku przymierzył Gibbs torunianie ponownie byli bliżej zwycięstwa (80:79). Zawodnicy Tauron GTK nie zamierzali jednak odpuszczać. Rowland do spółki ze Skificiem nie tylko odrobili straty, ale też ponownie zbudowali trzypunktową przewagę (82:85). Torunianie doprowadzili do remisu za sprawą Brunka, który wykorzystał przewagę w polu trzech sekund i Aarona Cela, który przejął bezpańską piłkę i umieścił ją w koszu (86:86). O zwycięstwie Arrivy Twardych Pierników zdecydował Persons, który najpierw zagrał 2+1, a następnie trafił z dystansu (93:86). "Trójka" Filipa Puta nie mogła już wiele zmienić, a w międzyczasie do Torunia napłynęła informacja z Dąbrowy Górniczej, gdzie miejscowy MKS szalonym rzutem zapewnił sobie zwycięstwo i gospodarze już bez presji dowieźli komplet punktów do końcowej syreny, ostatecznie wygrywając 96:89.

Tauron GTK zakończyło rozgrywki na 14. miejscu, po tym jak swoje mecze w ostatniej kolejce wygrały i Rawlplug Sokół Łańcut i Polski Cukier Start Lublin. 

Arriva Twarde Pierniki Toruń - Tauron GTK Gliwice 96:89 (22:26, 21:21, 26:30, 27:12)

Arriva Twarde Pierniki: Tayler Persons 25 (2x3), Sterling Gibbs 19 (3x3), Bartosz Diduszko, Aaron Cel 6, Joey Brunk 12 - Kacper Gordon 9 (1x3), Stefan Kenić 9, Wojciech Tomaszewski 9 (1x3), Dallas Walton 7, Paweł Sowiński. Trener Cedric Heitz.

Tauron GTK: Earl Jerrod Rowland 32 (3x3), Szymon Ryżek 5 (1x3), Terrance Ferguson 7, Jure Skifić 12, Kamari Murphy 6 - Mateusz Szlachetka 15 (1x3), Aleksander Busz 7 (1x3), Filip Put 5 (1x3), Igor Krzych, Norbert Maciejak, Patryk Wilk. Trener Maroš Kováčik.