Zgodnie z planem
2017-01-08
GTK udanie rozpoczęło rok i wygrało z Kotwicą Kołobrzeg 77:72. Podopieczni Pawła Turkiewicza grali w tym spotkaniu falami i choć kilkukrotnie wychodzili na wyższe prowadzenie, to goście za każdym razem odrabiali straty. W decydującym momencie górę wzięło jednak doświadczenie i dwa punkty zostały w Gliwicach.Po trzech tygodniach przerwy GTK wróciło na parkiet. W pierwszym meczu rundy rewanżowej rywalem była Kotwica Kołobrzeg, która po dobrym początku rozgrywek wyraźnie spuściła z tonu i w ostatnich 10 meczach zdołała wygrać zaledwie dwa razy. Głównym powodem tych niepowodzeń była spora liczba urazów, ale przerwa świąteczno-noworoczna spowodowała, że część zawodników swoje urazy podleczyła i koszykarze Pawła Blechacza jechali na Górny Śląsk z zadaniem sprawienia niespodzianki, jaką niewątpliwie byłaby ewentualna wygrana.
Zespół Pawła Turkiewicza od samego początku spotkania przyjął strategię, by jak najmocniej wykorzystywać przewagę fizyczną pod koszem Łukasza Ratajczaka, który dominował nad Łukaszem Bodychem i Pawłem Pawłowskim. Środkowy GTK m.in. dwukrotnie wykorzystał dobre podanie Aleksandra Filipiaka, a jego akcje przedzieliła "trójka" Marcina Salamonika. Goście też nie odstawali w grze ofensywnej, a każdy wolny kawałek parkietu wykorzystywał Adrian Suliński, który dwa razy trafił zza łuku (11:10). Wkrótce dołączył do niego Patryk Przyborowski, który oprócz rzutów z dystansu potrafił także umiejętnie znaleźć się pod koszem i z najbliższej odległości zdobywać kolejne punkty (16:18). Gliwiczanie konsekwentnie dogrywali piłkę w pole trzech sekund i nawet kiedy Ratajczaka zmienił Paweł Zmarlak dalej oglądaliśmy wyższość miejscowych podkoszowych. Wspomniany Zmarlak ograł Pawłowskiego i zdobył łatwe dwa punkty, a na koniec kwarty zza linii 6,75 m przymierzył Kacper Radwański i po pierwszych 10 minutach gry lepsi byli gospodarze (25:22).
Sytuacja Kotwicy uległa poprawie, kiedy na parkiecie pojawili się zmiennicy. Dobrze do gry wprowadził się Daniel Grujić, a zza łuku przymierzył także Kamil Hanke (25:27). GTK z kolei zupełnie stanęło. Mnożyły się niecelne rzuty i straty i dopiero po blisko sześciu minutach drugiej kwarty drogę do kosza znalazł Zmarlak (27:28). Na całe szczęście dla gospodarzy również Kotwica w tym okresie miała swoje problemy i niedługo ten sam zawodnik doprowadził do remisu (30:30). Gliwiczanie w końcu złapali swój rytm i ostatnie 180 sekund tej połowy rozegrali w sposób popisowy. 10 kolejnych punktów bez odpowiedzi rywala pozwoliło im schodzić na przerwę z bezpieczną przewagą (40:32).
Kiedy na początku trzeciej kwarty Ratajczak znów zaprezentował siłową akcję i bez problemów przepchnął swojego rywala wydawało się, że GTK będzie spokojnie kontrolować sytuację na parkiecie. Nic bardziej mylnego, pod drugim koszem za poprzednią akcję zrewanżował się Bodych, a że dodatkowo był faulowany, to dołożył jeszcze jeden punkt z linii rzutów wolnych. W kolejnych akcjach zza łuku trafili Pawłowski oraz Paweł Dzierżak i z przewagi miejscowych nie zostało praktycznie nic (42:41). Na więcej gliwiczanie już nie pozwolili i kolejna seria punktowa była już ich udziałem. Tym razem to zespół Pawła Turkiewicza zdobył kolejnych dziewięć "oczek" (51:41) i znów mógł spokojnie prowadzić grę. Spora w tym zasługa tych najbardziej doświadczonych, bo zza łuku trafił m.in. Grzegorz Podulka, a drogę do kosza znalazł także Marcin Salamonik. Warto też zauważyć, że gospodarze notowali dobre momenty w sytuacjach kiedy na parkiecie znajdował się Filipiak, kiedy tylko z powodu nadmiernej liczby przewinień ten zawodnik siadał na ławce rezerwowych ich gra nie była już tak skuteczna. Na moment przewaga GTK wzrosła do 13 punktów, kiedy z dystansu trafił Salamonik, ale po chwili tym samym odpowiedział były zawodnik gliwiczan, Bodych. Ostatnie punkty w tej kwarcie zdobył Dawid Neumann, po tym jak minął Michała Jędrzejewskiego i nieatakowany przez nikogo trafił z dwutaktu (60:52).
Ostatnie 10 minut gry rozpoczęło się od trafienia Radwańskiego, ale potem znów nastąpił dobrze znany z tego meczu scenariusz. W roli głównej Pawłowski, który najpierw z dwóch rogów boiska trafił z półdystansu, a na sam koniec zza łuku. W międzyczasie "trójki" dołożyli Neumann i Gracjan Dobriański, który dopiero w czwartej kwarcie po raz pierwszy pojawił się na parkiecie. W ciągu niespełna trzech minut gry Kotwica zdołała nie tylko odrobić straty, ale też wyjść na prowadzenie (64:65)! Gliwiczanie nie załamali się, a spora w tym zasługa Salamonika. Ten doświadczony koszykarz najpierw trafił zza linii 6,75 m, a następnie pewnie wykorzystał dwa rzuty wolne, pokazując że GTK nadal chce zdobyć komplet punktów w tym dniu. Po chwili po podaniu Jędrzejewskiego dołożył kolejne dwa "oczka" i to znów gliwiczanie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Straty próbował odrabiać Paweł Dzierżak. Po jego dwóch skutecznych akcjach na niespełna dwie minuty przed końcową syreną obie drużyny dzieliły tylko trzy punkty (73:70). W końcówce gospodarze pewnie egzekwowali rzuty wolne i ostatecznie wygrali po raz ósmy z rzędu na własnym parkiecie.
GTK Gliwice - Kotwica Kołobrzeg 77:72 (25:22, 15:10, 20:20, 17:20)
GTK: Filipiak 2, Dziemba 5 (1x3), Radwański 13 (1x3), Salamonik 19 (3x3), Ratajczak 14 - Zmarlak 13 (1x3), Pieloch 7 (1x3), Podulka 4, Jędrzejewski. Trener Paweł TURKIEWICZ.
Kotwica: Dzierżak 14 (1x3), Suliński 10 (2x3), Przyborowski 8 (1x3), Pawłowski 12 (2x3), Bodych 10 (1x3) - Grujić 6, Neumann 5 (1x3), Hanke 4 (1x3), Dobriański 3 (1x3). Trener Paweł BLECHACZ.