Mecz o cztery punkty. GTK podejmuje Trefla
2019-03-23
Po pięciu porażkach z rzędu GTK Gliwice niestety wplatało się w rywalizację o utrzymanie. Przed podopiecznymi Pawła Turkiewicza pierwsze spotkanie z serii tych kluczowych, które może dać tak potrzebny spokój. Ewentualna wygrana z Treflem Sopot praktycznie zapewni utrzymanie. Do końca sezonu pozostało siedem kolejek, a rywalizacja o utrzymanie nabrała rumieńców. Nieoczekiwanie, GTK, które wydawałoby się wcześniej będzie pewnie pozostania w lidze, musi jeszcze walczyć o ligowy byt. W kontekście tej walki niezwykle istotne będzie najbliższe spotkanie z Treflem Sopot. Zespół z Pomorza po drugiej już zmianie trenera w tym sezonie wygrał w Dąbrowie Górniczej z MKS-em, a następnie długo walczył ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra o końcowy sukces. Podopieczni Marcina Stefańskiego przegrali w tym meczu różnicą zaledwie pięciu punktów, a w ich barwach zadebiutował Phil Greene. W swoim pierwszym występie zdobył 13 punktów oraz miał 6 asyst w ciągu 28 minut gry i pokazał, że będzie wartościowym wzmocnieniem zespołu, który dramatycznie walczy o uniknięcie spadku. Licencja dla Greene'a była już ósmą zagraniczną w tym sezonie, a to oznaczało, że Trefl musiał za nią zapłacić 35 tys. złotych. Wobec możliwości utraty cennego miejsca w Energa Basket Lidze, ten wydatek wydaje się być całkowicie zasadnym, tym bardziej że Amerykanin ma predyspozycje, by stać się liderem zespołu.
W ostatnim meczu przeciwko Stelmetowi w barwach Trefla nie zagrali: Ian Baker (nie znalazł się w ogóle w meczowej kadrze) oraz kontuzjowany Sasza Zagorac. Ten ostatni to najlepszy strzelec sopocian w tym sezonie i jego ewentualny brak w meczu przeciwko GTK byłby sporym osłabieniem. W takiej sytuacji Marcin Stefański, który wywodzi się z Gliwic i jest wychowankiem Carbo, w strefie podkoszowej miałby do dyspozycji tylko Milana Milovanovicia i Pawła Leończyka. Inna sprawa, że akurat ta dwójka w pierwszym meczu w Sopocie była w bardzo dobrej dyspozycji i wspólnie rzuciła 44 punkty, pudłując tylko trzy rzuty z 20 oddanych. W tym miejscu należy wspomnieć, że forma wysokich zawodników naszego zespoły bywa zmienna. Tak jak świetne zawody z Arką Gdynia zagrał Damonte Dodd, tak w meczu z Kingiem Szczecin było zdecydowanie gorzej. Z drugiej strony zdecydowanie lepiej w tym ostatnim spotkaniu wypadł Maverick Morgan. Pytanie jak obaj Amerykanie zagrają z Treflem, bo ich dyspozycja może być kluczowa w kontekście walki o końcowy triumf.
Zdecydowanie większa stabilizacja, ale też i możliwość rotacji występuje w obu zespołach na pozycjach obwodowych, więc można śmiało zakładać, że obaj trenerzy będą się często uciekać do gry niskim składem. Ten manewr prawie przyniósł gliwiczanom sukces w Szczecinie, gdzie po "trójce" Desmonda Washingtona GTK prowadziło jednym punktem na dziewięć sekund przed końcową syreną. Niestety, Tauras Jogela nie miał litości i po jednej zasłonie wyszedł na czystą pozycję i oddał zwycięski rzut. Inna sprawa, że skuteczna pogoń gliwiczan, którzy przegrywali w tym meczu różnicą 16 punktów była możliwa dzięki skutecznym akcjom Washingtona i Kacpra Radwańskiego, który w ostatnich spotkaniach prezentuje wysoką skuteczność w rzutach z dystansu. Bardzo dobry występ tych dwóch zawodników spowodował, że nie był tak mocno odczuwalny słabszy występ Rileya LaChance. Amerykański rzucający był z kolei najskuteczniejszym - obok Washingtona - zawodnikiem gliwiczan w pierwszy meczu w Sopocie, który był jednocześnie pierwszą naszą wygraną na wyjeździe. Podopieczni Pawła Turkiewicza wygrali ten mecz różnicą trzech punktów i to również może być niezwykle istotne w kontekście walki o utrzymanie. Nawet jeśli GTK nie zdoła wygrać z Treflem, to ważne by nie przegrać różnicą więcej niż trzech punktów. Ewentualna wygrana koszykarzy z Górnego Śląska będzie praktycznie oznaczać zapewnienie utrzymania. Różnica trzech zwycięstw oraz korzystny bilans dwumeczu byłby w tej sytuacji rozstrzygający.
Mecz odbędzie się w niedzielę o godz. 17. Transmisja na żywo na emocje.tv.