Mijović: Oczekuję od siebie więcej
2020-04-02
Milivoje Mijović był pierwszym Serbem w barwach GTK Gliwice. Silny skrzydłowy wnosił na parkiet sporo walki i determinacji, tak charakterystycznej dla bałkańskiej szkoły. Z "Miją" rozmawiamy o przedwcześnie zakończonym sezonie i obecnej sytuacji związanej z pandemią.Jesteś jedynym zagranicznym zawodnikiem GTK, który pozostał w Polsce. Co wpłynęło na Twoją decyzję?
Sytuacja potoczyła się błyskawicznie. Przygotowywaliśmy się do meczu ze Śląskiem Wrocław, kiedy w nocy Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła stan pandemii. Zanim dokładnie zorientowaliśmy się co się dzieje, zaczęto zamykać granicę, a ja po rozmowie z żoną zadecydowaliśmy o tym, że zostajemy w Polsce.
Decyzja najpierw o zawieszeniu, a następnie zakończeniu sezonu przez władze Energa Basket Ligi spotkała się ze zrozumieniem koszykarskiego środowiska. Co innego sposób końcowej klasyfikacji, który wywołał sporo kontrowersji. Co Ty o tym myślisz?
Zdaję sobie sprawę z tego, iż wiele zespołów jest niezadowolonych z tego jak zostały sklasyfikowane i potrafię to zrozumieć, ale szczerze mówiąc w tych trudnych czasach, które nas w tej chwili dotknęły to nie są najistotniejsze kwestie. Wszyscy powinniśmy się teraz skupić na tym, by pozostać bezpiecznym i zdrowym oraz miejmy nadzieję jak najszybciej wrócić do normalnego funkcjonowania.
GTK ostatecznie zostało sklasyfikowane na 13. miejscu, co można uznać za rozczarowujący wynik. To lokata odzwierciedlająca potencjał zespołu czy można było liczyć na więcej?
Na początku sezonu wszyscy mieliśmy nadzieję na dobry wynik. Było kilka spotkań, w których pokazaliśmy, że drzemie w nas spory potencjał. Potrafiliśmy walczyć nawet z tymi najlepszymi, ale niestety wiele meczów przegraliśmy w końcowych minutach i już do końca sezonu płaciliśmy za to cenę.
To był Twój pierwszy sezon w Polsce. Jak odczucia?
Szczerze mówiąc, to w lidze polskiej jest wiele bardzo dobrych zespołów oraz zawodników i to było wielkim wyzwaniem rywalizować z nim na parkiecie. Z kolei jeśli chodzi o moją osobę, to w kolejnym sezonie będę od siebie oczekiwał zdecydowanie więcej.
W porównaniu z krajami południowej Europy wydaje się, że Polska dość dobrze radzi sobie z pandemią koronowirusa. Uważasz, że mamy szansę jako pierwsi poradzić sobie z tą sytuacją?
Obserwuję jak zachowują się Polacy i widać, że ich świadomość zagrożenia jest wysoka. Traktują tę sytuację bardzo poważnie i starają się ściśle przestrzegać zaleceń rządu. To dobry prognostyk na przyszłość i wierzę w to, że uda się doprowadzić do momentu, w którym będzie można powiedzieć, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane.
Orientujesz się jak wygląda walka z wirusem w Twojej rodzinnej Serbii?
Z tego co wiem, w Serbii również działają bardzo intensywnie, by zapewnić ludziom bezpieczeństwo i ograniczyć rozprzestrzenianie się koronowirusa. W zasadzie większość działań jest dość podobna do tych w Polsce z jednym wyjątkiem. Od 17 do 5 rano wprowadzona jest godzina policyjna i w tym okresie ludzie nie mogą wychodzić z domów.
W tym momencie zalecenia wyraźnie mówią o konieczności pozostawania w domach. Jak zawodowy sportowiec jak radzisz sobie z tą sytuacją?
Oboje z żoną od dość dawna staramy się odżywiać zdrowo, więc nie martwię się tym, że znacząco przybiorę na wadze. Codziennie ćwiczę w domu, a okazjonalnie wychodzę też pobiegać po lesie.
Jak spędzasz czas w domu?
Kocham czytać książki, no i teraz mogę poświęcić tej czynności bardzo dużo czasu. Oczywiście, staram się tez utrzymywać kontakt telefoniczny z rodziną i przyjaciółmi, tak by razem przejść przez ten trudny okres.