Prudnik rozbity
2017-01-22
Choć bez Marcina Salamonika to GTK Gliwice nie miało problemów z pokonaniem meritumkredyt Pogoni Prudnik. Podopieczni Pawła Turkiewicza zaprezentowali doskonałą skuteczność w rzutach z dystansu i dzięki temu wygrali aż 102:71.Stawka pojedynku była wysoka. GTK w przypadku wygranej zrównało by się liczbą punktów z meritumkredyt Pogonią, a dzięki korzystnemu bilansowi gier z tym zespołem znalazłoby się na 4. miejscu. Z kolei zespół z Prudnika powiększyłby już przewagę nad gliwiczanami do dwóch „oczek”. Przed meczem okazało się, że niezdolny do gry będzie Marcin Salamonik, który doznał urazu stawu skokowego. Jednak goście również nie mogli wystąpić w pełnym zestawieniu, bo z gry wyłączony był Adrian Mroczek-Truskowski, a tylko na ławce rezerwowych usiał Norbert Kujon, co powodowało, że sporo osób zastanawiało się, dla kogo te osłabienie będą bardziej odczuwalne.
Już początek meczu dał jednoznaczną odpowiedź na to pytanie. GTK rozpoczęło spotkanie z rozmachem i po 2 min. gry prowadziło już 7:0. Spora w tym zasługa Pawła Zmarlaka, który zajął miejsce Salamonika w pierwszej piątce. Skrzydłowy gliwiczan dwukrotnie znalazł drogę do kosza, a „trójkę” dołożył Kacper Radwański. Po chwili ten sam zawodnik ponownie przymierzył zza łuku i było już 10:2. I choć w kolejnej akcji wynik gości otworzył doświadczony Grzegorz Mordzak, to trener Tomasz Michalak i tak poprosił o przerwę na żądanie. Po niej gra prudniczan poprawiła się. Zaczął trafiać Tomasz Nowakowski i zredukował straty do czterech „oczek „ (13:9). Na domiar złego dwa szybkie przewinienia popełnił Łukasz Ratajczak i trener Paweł Turkiewicz nie chcąc ryzykować kolejnych fauli tego zawodnika desygnował do gry Marcina Weselaka. I jak się później okazało, było to doskonałe posunięcie, bo środkowy gliwiczan dominował w strefie trzech sekund i zbierał sporą liczbą piłek. W końcówce tej kwarty na parkiecie pojawił się także Damian Pieloch i wprowadził się do gry w doskonały sposób. W niewiele ponad minutę dwa razy trafił zza łuku (27:13), a w tym drugim przypadku było to w ostatniej sekundzie tej części gry i w dodatku z ósmego metra.
Wydawało się, że tak doskonałe 10 minut gry ze strony gospodarzy raczej się już nie powtórzy, ale rozpędzona maszyna szła dalej. Radwański kolejnymi wejściami pod kosz powiększał dorobek swojego zespołu, kolejną „trójkę” odpalił Pieloch znów po podaniu Weselaka, a Zmarlak też nie chciał być gorszy (37:17). Trener Michalak poprosił o kolejny czas, ale wybić z rytmu gliwiczan się nie udało. Zmęczony Weselak usiadł na ławce rezerwowych, ale wprowadzony Ratajczak również doskonale ustawiał się w strefie podkoszowej i po dograniu piłki nie pozostawało mu nić innego jak zdobywać punkty. I jakby tego było mało z dystansu trafił ponownie Pieloch (44:19). Kompletnie rozbici goście nie mieli żadnego pomysłu, jak zatrzymać rywala i jedyne o czym marzyli to, by jak najszybciej udać się do szatni. Na ostanie minuty przed przerwą szansę gry otrzymał Grzegorz Podulka i w swoim stylu oczywiście przymierzył z dystansu (49:25). I dopiero ostatnia minuta tej połowy dała jakiś pozytywny impuls meritumkredyt Pogoni. Z dystansu trafili Michał Krawiec i Tomasz Prostak. Dla tego ostatniego był to pierwszy celny rzut w meczu, po tym jak wcześniejsze siedem prób nie wpadło do kosza. Na sam koniec z własnego pola trzech sekund trafił oczywiście Pieloch, ale okazało się że rzut był już po czasie gry i sędziowie słusznie go nie uznali.
Drugą połowę GTK rozpoczęło - a jakże - od celnego rzutu z dystansu. Tym razem autorstwa Marcelego Dziemby. Potem jednak do głosu doszli przyjezdni. Drogę do kosza znalazł Nowakowski (52:37), w zasadzie jedyny zawodnik meritumkredyt Pogoni, do którego nie można było mieć pretensji. Na więcej gospodarze już nie pozwolili. Dziemba popisał się akcją 2+1, a następnie miejsce miał kolejny festiwal „trójek”. Kolejno trafiali: Radwański, Zmarlak i na koniec Aleksander Filipiak. I potem znów Pieloch, ale tym razem trafił z bliższej odległości, a że dodatkowo był faulowany to dołożył jeszcze jeden punkt z linii rzutów wolnych (67:38). Trenerowi Michalakowi nie pozostało nic innego, jak znów poprosić o rozmowę ze swoimi zawodnikami. To jednak niewiele zmieniło, bo GTK było w takiej dyspozycji, że w tym dniu raczej nikt nie byłby w stanie się przeciwstawić. Kolejne rzuty zza łuku wpadały do kosza, a tym razem ich autorami byli Radwański i Pieloch. Wreszcie ten ostatni zakończył kontrę wsadem (78:44) i gliwicki Łabędź odleciał.
Choć losy meczu były już rozstrzygnięte, to miejscowi koszykarze wcale nie zamierzali odpuszczać. Celem było po raz pierwszy w tym sezonie przekroczenie bariery 100 zdobytych punktów. Mniejsza już była koncentracja w obronie, dlatego też w końcu goście zaczęli trafiać. Piąte przewinienia popełnili Zmarlak i Ratajczak, ale rolę egzekutorów przejęli rezerwowi. Z dystansu trafił Podulka, a chwilę później w taki sam sposób Kosma Kołcz. Ten ostatni popisał się także wejściem pod kosz, po którym piłka również wpadła w odpowiednie miejsce. Setka w końcu „pękła” kiedy znów Podulka trafił zza linii 6,75 metra. Gospodarze próbowali jeszcze śrubować wynik, bo z dystansu chcieli trafić dwukrotnie Kołcz i raz Dominik Rutkowski. Ostatecznie liczni zatrzymał się na 102 zdobytych punktach i 17 celnych rzutach zza łuku, co stanowiło połowę zdobytych punktów przez GTK!
Po niezwykle istotnej wygranej gliwiczanie awansowali na 4. Miejsce w ligowej tabeli, a teraz przed nimi dwa mecze wyjazdowe. Najpierw w Radomiu, a następnie w Pruszkowie. Kolejny mecz w Gliwicach odbędzie się za dwa tygodnie, a rywalem będzie Jamalex Polonia 1912 Leszno.
GTK Gliwice - meritumkredyt Pogoń Prudnik 102:71 (27:13, 22:18, 29:15, 24:25)
GTK: Filipiak 3 (1x3), Dziemba 10 (1x3), Radwański 20 (4x3), Zmarlak 16 (2x3), Ratajczak 10 - Pieloch 22 (5x3), Podulka 9 (3x3), Kołcz 5 (1x3), Weselak 4, Jędrzejewski 2, Rutkowski 1. Trener Paweł TURKIEWICZ.
Pogoń: Mordzak 14, Prostak 10 (2x3), Bogdanowicz 9 (1x3), Nowakowski 26 (1x3), Nowerski 2 - Bartkowiak 6, Krawiec 4, Morawiec. Trener Tomasz MICHALAK.