Stolica zdobyta! Fenomenalny triumf Tauron GTK nad Legią
2022-12-11
Pięć lat czekali gliwiccy koszykarze na zwycięstwo w Warszawie. Kiedy jednak do tego doszło, to zrobili to w wielkim stylu, pokonując Legię różnicą aż 23 punktów (61:84)! Doświadczony generał Earl Jerrod Rowland zamknął mecz, zapisując na swoim koncie 26 punktów, 9 asyst i 6 zbiórek.Trudne zadanie czekało gliwickich koszykarzy. Zdecydowanym faworytem potyczki w Warszawie była miejscowa Legia, która jest aktualnym wicemistrzem Polski i choć bieżący sezon nie do końca układa się po myśli trenera Wojciecha Kamińskiego, to nie zmienia to faktu, że stołeczny zespół posiada w składzie wielu klasowych zawodników. A dodatkowo do tej plejady dołączył Billy Garrett, który niedzielny pojedynek rozpoczął w wyjściowej piątce. Nowy rozgrywający gospodarzy napędzał ataki swojego zespołu i dzięki trafieniom z dystansu Raya McCalluma oraz Grzegorza Kulki miejscowi odskoczyli na 6:2. Zespół Wojciecha Kamińskiego miał w tym meczu więcej pomysłów na grę w ataku i szybko został uruchomiony Geoffrey Groselle. Amerykanin z polskim paszportem ogrywał w polu trzech sekund Kamariego Murphy'ego i dzięki miejscowi szybko zbudowali osiem "oczek" przewagi (14:6). Sygnał do odrabiania strat dał Mateusz Szlachetka, który popisał się akcją 2+1. Po drugiej stronie parkietu skutecznym wejściem pod kosz popisał się Devyn Marble (16:9), a potem rozpoczął się koncert gliwiczan. Przyjezdni kolejny fragment meczu wygrali aż 27:2! Rzecz rzadko spotykana na koszykarskich parkietach, ale podopieczni Maroša Kováčika grali perfekcyjnie w ataku, a w obronie stanowili monolit i doprowadzali do sytuacji w których Legia rzucała z trudnych pozycji. Poddenerwowany trener Kamiński najpierw poprosił o przerwę na żądanie, a potem nawet otrzymał przewinienie techniczne, ale nic nie potrafiło wstrząsnąć jego zawodnikami.
Bardzo dobrze na parkiet wprowadził się były zawodnik Legii, Jure Skifić. Chorwat dwukrotnie trafił zza łuku, a w obronie doskonale zastanawiał "deskę". Szkoleniowiec gospodarzy szybko wrócił więc do ustawienia z Groselle i dopiero ten zawodnik przełamał niemoc swojej drużyny trwającą blisko sześć minut gry bez zdobytych punktów. Amerykanin stopniowo niwelował straty swojej drużyny, ale w odpowiednim momencie włączył się Terrance Ferguson, który bez namysłu złożył się do rzutu z dystansu i powiększył dorobek Tauron GTK o kolejne trzy punkty. Następne rzuty z półdystansu trafiał także Murphy, poniekąd rewanżując się Grosellowi za wcześniejsze akcje. Środkowy gości uzbierał 10 "oczek" w pierwszej połowie, a po jego trafieniu z odejścia różnica punktowa dzieląca oba zespoły wynosiła aż 22 punkty (27:49) i trener Kamiński raz jeszcze skorzystał z przysługującego mu prawa dodatkowej przerwy. Tym razem efekt był lepszy, bo jeszcze przed przerwą stołeczni koszykarze zdołali zredukować część strat głównie za sprawą rzutów wolnych, które wykonywali Groselle i Janis Berzins (34:49).
Po zmianie stron długo nie zapowiadało się, że obraz gry może ulec zmianie. Gliwiczanie nadal prezentowali się lepiej. "Trojki" Earla Jerroda Rowlanda i Szlachetki spowodowały, że przewaga przyjezdnym ponownie sięgała prawie 20 punktów (36:55). Legia próbowała się poderwać za sprawą Grzegorza Kulki i Berzinsa, ale kiedy Rowland przechwycił piłkę i samotnie popędził na kosz, a następnie kolejną "trójką" popisał się Skifić (40:62) trener Kamiński skorzystał z przysługującej mu przerwy na żądanie. I tym razem okazało się to trafnym posunięciem, bo jego podopieczni do końca kwarty zdobyli dziewięć punktów, nie tracąc żadnego (49:62). To dawało jeszcze nadzieję miejscowym na korzystny rezultat końcowy.
Legia jeszcze mocniej zmniejszyła straty na początku ostatniej odsłony, kiedy sytuacyjną dobitką punkty zdobył Travis Leslie. Na więcej zawodnicy Tauron GTK nie pozwolili. Skuteczne wejście pod kosz Szlachetki i dobre zagranie w polu trzech sekund Skificia (53:68) spowodowały, że szkoleniowiec Legii ponownie poprosił o czas. Tym razem pozytywnego efektu już nie było. Gliwiczanie czuli się pewnie, Skifić nadal grał po profesorsku, a wisienka na torcie była dyspozycja Rowlanda. 39-letni koszykarz grający grubo ponad 30 minut brylował na parkiecie pod względem fizyczności, a po kolejnym przechwycie zakończył akcję wsadem. Dołożył też dwie "trójki" i dokończył dzieło zniszczenia. Goście wygrali w stolicy różnicą aż 23 punktów (61:84).
Kolejny mecz Tauron GTK zagra u siebie 18 grudnia z Anwilem Włocławek.
Legia Warszawa - Tauron GTK Gliwice 61:84 (18:26, 16:23, 15:13, 12:22)
Legia: Billy Garrett 5 (1x3), Ray McCallum 7 (1x3), Devyn Marble 6, Grzegorz Kulka 5 (1x3), Geoffrey Groselle 12 - Travis Leslie 7 (1x3), Grzegorz Kamiński 6 (1x3), Janis Berzins 5, Dariusz Wyka 5, Łukasz Koszarek 3 (1x3). Trener Wojciech Kamiński.
Tauron GTK: Earl Jerrod Rowland 26 (3x3), Mateusz Szlachetka 12 (1x3), Terrance Ferguson 8 (1x3), Filip Put 11 (2x3), Kamari Murphy 12 - Jure Skifić 15 (3x3), Norbert Maciejak, Tomasz Palmowski. Trener Maroš Kováčik.