W poszukiwaniu przełamania. GTK zmierzy się z Legią
2019-01-04
Po serii czterech porażek nastroje w Gliwicach dalekie są od ideału, ale pojedynek z Legią Warszawa może być tym, w którym nastąpi przełamanie. GTK musi wrócić do wygrywania, bo dolne rejony ligowej tabeli są co raz bliżej.Porażki z Polskim Cukrem w Toruniu można było się spodziewać, choć z pewnością liczba straconych punktów (113) nie wystawiała dobrego świadectwa defensywie gliwiczan. Przegrana ze Spójnią Stargard należała już jednak do zbioru tych, które nie powinny się przytrafić, szczególnie że jeszcze na niespełna cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry GTK prowadziło różnicą 10 punktów. Przewagi nie udało się utrzymać, a w dogrywce rywal był już zdecydowanie lepsze. Paradoksalnie, najlepszy mecz z grupy tych bez wygranej podopieczni Pawła Turkiewicza rozegrali z Anwilem Włocławek. Mistrz Polski długo musiał walczyć o wygraną w Gliwicach, a niewiele zabrakło by doszło do sensacji. Po dobrym występie przed własną publicznością liczono na to, że koszykarze z Górnego Śląska powalczą o komplet punktów z ligowym sąsiadem, Rosą Radom. Na Mazowszu wyrównana walka była jednak tylko przed kilka pierwszych minut, potem nastąpiła absolutna dominacja przeciwnika, który przecież w tym sezonie nie dysponuje najsilniejszym składem, a jego rotacja jest niezwykle wąska. Mimo to GTK przegrało aż 91:72 i nastroje w klubie nie są najlepsze. Na całe szczęście czwartkowej porażki w Radomiu nie można zbyt długo rozpamiętywać, bo już w niedziele w Gliwicach pojawi się Legia.
Legia, która musi się dobrze kojarzyć, wszak pierwsze historyczne zwycięstwo w ekstraklasie GTK odniosło właśnie w Warszawie. 29 października 2017 roku gliwiczanie wygrali 88:78. Stołeczny zespół prowadził wówczas Piotr Bakun, który trzy tygodnie później stracił pracę. Jego miejsce zajął Tane Spasev i już pod jego wodzą drugi z ówczesnych beniaminków ekstraklasy wygrał w Gliwicach, co było wówczas niespodziewanym rezultatem. Podopieczni Pawła Turkiewicza wygrali wówczas pięć z sześciu kolejnych spotkań u siebie i podobnie miało być z Legią. Rywale, a w zasadzie jeden z nich - Anthony Beane rozegrał fenomenalne zawody i jego 41 punktów przyczyniło się do tego, że warszawianie po dogrywce wygrali po raz drugi w sezonie (w 21 spotkaniu sezonu 2017/18). Niewiele by im to pomogło, gdyby nie wycofanie się z rozgrywek Czarnych Słupsk, co ostatecznie uchroniło ich przed degradacją. W trakcie letniej przerwy w Warszawie wyciągnęli wnioski i na nowy sezon zbudowali zdecydowanie lepszy skład.
Z zespołu odeszli: Anthony Beane (trafił do BK Ventspils, Łotwa), Piotr Robak (GTK Gliwice), Joseph Wall (Donar Groningen, Holandia), Tomasz Andrzejewski (Polfarmex Kutno), Patryk Kędel (AZS AZGH Kraków), Wojciech Szpyrka (Pogoń Prudnik), Chauncey Collins (Nevezis Kiejday, Litwa), Kamil Sulima i Łukasz Wilczek (Dziki Warszawa), Hunter Mickelson (Avis Utilitas Rapla, Łotwa) i Grzegorz Kukiełka (Astoria Bydgoszcz). Miejsce w zespole utrzymało tylko dwóch zawodników - podobnie jak w GTK - mowa o Michale Kołodzieju i Adamie Linowskim. Meczową kadrę uzupełnili: Mariusz Konopatzki (ostatnio Biofarm Basket Poznań), Dawid Sączewski (Mountain Mission School, USA), Jakub Karolak (Trefl Sopot), Rusłan Patiejew (BK Chimki Moskwa, Rosja), Sebastian Kowalczyk (King Szczecin), Roman Rubinsztejn Tsmoki Mińsk, Białoruś), Morayo Soulade (Unicaja Malaga, Hiszpania), Patryk Nowerski (Pogoń Prudnik), Keanu Pinder (Arizona, NCAA, USA), Omar Prewitt (Aris Saloniki) oraz Jakub Sadowski (Legia II). Trener Spasev szybko zbudował ciekawy zespół i warszawianie bardzo dobrze rozpoczęli sezon. Po siedmiu kolejkach legitymowali się bilansem pięciu zwycięstw - w tym z Polskim Cukrem - oraz dwóch porażek. Potem było jednak już gorzej, bo najpierw Anwil zaprezentował w stolicy swój potencjał, a następnie Legia przegrała w derbach Mazowsza z Rosą. Kolejną wpadkę zaliczyła w Koszalinie i przełamanie nastąpiło dopiero w Krośnie. Idąc za ciosem udało się także wygrać w Dąbrowie Górniczej z MKS-em, który nie potrafił się pozbierać po stracie Trey'a Davisa. W ostatniej kolejce stołeczny zespół u siebie przegrał wysoko ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra. Jak będzie w Gliwicach?
Legia cały czas balansuje wokół 8. miejsca i z pewnością będzie chciała wygrać, by zachować tą lokatę. Z drugiej strony GTK jest już bardzo blisko grupy drużyn walczących o utrzymanie i by nie znaleźć się w ich zasięgu także musi zgarnąć pełną pulę. W tym sezonie to już druga seria czterech kolejnych porażek. Po pierwszej z nich w klubie doszło do roszad. Zespół opuścili Brian Dawkins i Tanel Kurbas, a ich miejsce zajęli: Jakub Dłoniak, Maverick Morgan i Desmond Washington. Tym razem obyło się bez zmian, ale gliwiczanie muszą zrobić wszystko, by przerwać tą nieszczęsną serię.
Początek meczu w Gliwicach w niedzielę o godzinie 15.