Wicelider poległ w Gliwicach

GTK nadal imponuje formą w meczach rozgrywanych w Gliwicach. Tym razem wyższość zespołu Pawła Turkiewicza musiał uznać wicelider, Spójnia Stargard. Gospodarze wygrali 82:73 i I rundę rozgrywek zakończyli na 4. miejscu.

Spójnia w bieżących rozgrywkach spisuje się doskonale. Na własnym parkiecie wygrała wszystkie dotychczasowe mecze, a do pewnego momentu również na wyjazdach nie mogła znaleźć pogromcy. Wspaniała seria trwała do 11. kolejki, kiedy to koszykarze z Pomorza Zachodniego przegrali po dogrywce z obecnym liderem, Max Elektro Sokołem Łańcut. Dwa tygodnie później również w Radomiu zespół Krzysztofa Koziorowicza nie zdołał zdobyć kompletu punktów. To spowodowało, że zaczęto się zastanawiać, czy to początek słabszej dyspozycji w meczach na obcych parkietach, czy tylko wypadek przy pracy. Odpowiedź na to pytanie mieliśmy poznać w ostatnim spotkaniu I rundy rozgrywek, który stargardzianie mieli zagrać w Gliwicach, czyli miejscu, w którym udało się wygrać tylko drużynie z Podkarpacia.

Mecz rozpoczął się od celnej "trójki" najlepszego strzelca Spójni, Marcina Dymały. GTK miało na to jednak odpowiedź w osobie Kacpra Radwańskiego. Ten najpierw skopiował wyczyn swojego rywala, a następnie zamarkował kolejny rzut, zdecydował się na wejście pod kosz i nie tylko zdobył dwa punkty, ale również został sfaulowany i dołożył kolejne "oczko" z linii rzutów wolnych. Wspaniały festiwal rzutów zza linii 6,75 metra trwał jednak dalej. Kolejno trzy punkty zdobywali: Aleksander Filipiak, Marceli Dziemba i ponownie Radwański (15:8). Goście nie zamierzali pozostawać dłużni, bo po drugiej stronie parkietu zza łuku trafili także Damian Janiak i Hubert Pabian. Kiedy szóstą "trójkę" trafił Dziemba, a kontrę wykończył Paweł Zmarlak gliwiczanie prowadzili już różnicą 10 punktów (21:11) i trener przyjezdnych poprosił o przerwę na żądanie. Po niej stargardzianie poprawili swoją dyspozycję, a podkoszowe akcje Wojciecha Frasia i Karola Pytysia pozwoliły zredukować straty do sześciu punktów (23:17).

Druga kwarta rozpoczęła się od kolejnego mocnego akcentu w wykonaniu gospodarzy. Do kosza trafili Marcin Weselak i Dziemba, a jeden punkt z rzutu wolnego dołożył Zmarlak (28:17). Spójnia konsekwentnie starała się dogrywać pod kosz, a tam nadal skuteczny był duet Fraś - Pytyś. Kiedy z dystansu trafił Paweł Śpica przewaga GTK stopniała do dwóch punktów (30:28). W końcu jednak gliwiczanie przełamali swoją niemoc, a podanie Michała Jędrzejewskiego wykorzystał Łukasz Ratajczak. Kiedy Radwański kolejny raz przymierzył zza łuku przewaga miejscowych wzrosłą do siedmiu "oczek" (35:28). Gliwiczanie mieli jednak problem z przewinieniami, a to goście skutecznie to wykorzystywali, powiększając swój dorobek z linii rzutów wolnych. Kiedy z dystansu trafił Pabian, na tablicy świetlnej pojawił się remis (39:39). Jeszcze przed przerwą drogę do kosza znalazł Ratajczak po podaniu Marcina Salamonika i to miejscowi schodzili na przerwę minimalnie prowadząc.

Ten ostatni prawdziwy pokaz dobrej gry dał po przerwie. Najpierw w sytuacji kiedy kończył się już czas na przeprowadzenie akcji oddał skuteczny rzut z rogu boiska. Następnie wykorzystał podanie Aleksandra Filipiaka. Jego dwa skuteczne zagrania przedzieliła akcja 2+1 Dziemby i znów GTK prowadziło różnicą 11 punktów (48:39). Spójnia nie dawała jednak za wygraną i znów kierowała piłki w strefę podkoszową. Tam nadal skuteczny był Pytyś, a dwa "oczka" dołożył także Pabian (50:45). Następne natarcie gospodarzy było jednak rozstrzygające. Gliwiczanie zdobyli 10 kolejnych punktów i zbudowali wysoką przewagę. Spora w tym zasługa Salamonika, który trafił dwie "trójki", a dodatkowo efektownym wsadem w kontrze popisał się Radwański. Szkoleniowiec gości kolejny raz poprosił o przerwę i choć po niej Dymała zdobył trzy punkty, to jednak rozpędzeni gospodarze nadal powiększali swoją przewagę. Salamonik z Radwańskim raz po raz dziurawili kosz rywali, a na zakończenie kwarty trafił jeszcze Damian Pieloch i obie drużyny dzieliło 19 "oczek" (70:51).

Wysokie prowadzenie wyraźnie uśpiło zespół Pawła Turkiewicza. Ambitni goście zdobyli osiem kolejnych punktów w niespełna dwie minuty gry i wszystko wskazywało na to, że możemy być jeszcze świadkami ciekawego widowiska. I pewnie by tak było, gdyby nie Salamonik. Kapitan GTK kolejny raz odpalił zza łuku. Kolejne punkty dołożyli Zmarlak oraz Dziemba i znów miejscowi mogli odetchnąć z ulgą (78:61). Problemem gospodarzy były jednak przewinieniami. Powtórzyła się sytuacja z drugiej części meczu, kiedy to po przekroczeniu limitu fauli przyjezdni skutecznie punktowali z linii rzutów wolnych. Trafił także z dystansu Bartłomiej Berdzik, który chwile wcześniej pojawił się pierwszy raz na parkiecie oraz Damian Janiak (80:73), ale na więcej gościom zabrakło czasu. Wynik spotkania ustalił Filipiak, trafiając dwa rzuty wolne.

To było siódme zwycięstwo z rzędu na własnym parkiecie GTK. Dzięki dobrej dyspozycji na własnym terenie gliwiczanie po I rundzie rozgrywek zajęli 4. miejsce, a rundę rewanżową rozpoczną 7 stycznia meczem u siebie przeciwko Kotwicy Kołobrzeg.

GTK Gliwice - Spójnia Stargard 82:73 (23:17, 18:22, 29:12, 12:22)

GTK: Filipiak 7 (1x3), Dziemba 16 (2x3), Radwański 23 (4x3), Salamonik 19 (3x3), Ratajczak 6 - Zmarlak 5 (1x3), Jędrzejewski 2, Pieloch 2, Weselak 2. Trener Paweł TURKIEWICZ.

Spójnia: Lewandowski, Dymała 7 (1x3), Janiak 8 (1x3), Pabian 15 (3x3), Pytyś 19 - Raczyński 10, Fraś 8, Berdzik 3 (1x3), Śpica 3 (1x3). Trener Krzysztof KOZIOROWICZ.