Zarząd GTK: Chcemy zrobić kolejny krok
2020-03-29
Koszykarze w sezonie 2019/20 na parkiet już nie wrócą, ale to bynajmniej nie powoduje, że w Gliwicach wieje nudą. Zakończenie rozgrywek spowodowało, że od razu rozpoczęto przygotowania do następnych. Na pierwszy ogień wysunęła się kwestia zmiany pierwszego szkoleniowca oraz rozliczenia przedwcześnie zakończonego sezonu. Trener Paweł Turkiewicz pracował w GTK przez 4,5 roku. To w polskich warunkach ciągle rzecz rzadko spotykana.
Jarosław Zięba: Szkoleniowiec trafił do Gliwic w bardzo trudnym momencie dla nas. Znajdowaliśmy się na dole tabeli i szukaliśmy doświadczonej osoby, która dobrze znała realia I-ligowe. Szybko okazało się, że to był właściwy ruch i już w drugim - a pierwszym pełnym - sezonie pracy z zespołem ten zaczął osiągać bardzo dobre rezultaty. Uznaliśmy, że to właściwy moment, by związać się długoterminowym kontraktem, tak aby obie strony mogły mieć do siebie pełne zaufanie i odpowiedni komfort pracy. Dla klubu, który dopiero zaczynał swoją przygodę z ekstraklasą osoba, która już odnosiła w niej sukcesy była wręcz na wagę złota.
Paweł Borowiec: Debiutancki sezon w Polskiej Lidze Koszykówki należał do szczególnie trudnych ze względów na początkowy brak odpowiedniej hali do gry, ale Turkiewicz poradził sobie z tym zadaniem. Przeskok z I ligi do ekstraklasy był nie tylko trudny pod względem sportowym, ale także organizacyjnym. Trener odegrał znaczącą rolę także w tej pracy, której na parkiecie zwyczajnie nie widać. Część kibiców patrzy na klub głównie przez pryzmat drużyny seniorskiej, ale nie możemy zapominać o tym, że to także drużyny juniorskie, które także z roku na rok były co raz bardziej widocznie na szczeblu centralnym. Doświadczenie Turkiewicza w pracy z młodzieżą pozwoliło nam w odpowiedni sposób kierować szkoleniem oraz naborem do poszczególnych grup.
Przedłużenia kontraktu jednak nie będzie. Trener odchodzi z Gliwic?
Jarosław Zięba: To nie była dla nas łatwa decyzja. Długo biliśmy się z myślami, ale ostatecznie postanowiliśmy coś zmienić. Trochę w myśl zasady kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Turkiewicz gwarantował nam określony poziom i mieliśmy świadomość tego, że poniżej pewnego pułapu nie zejdziemy. Chcemy jednak iść do przodu i uznaliśmy, że nadszedł właśnie ten moment, w którym trzeba spróbować zrobić kolejny krok. Czas pokaże, czy to był właściwy ruch. W planach mamy jednak kontynuację pracy z trenerem, ale już na innych zasadach. Chcielibyśmy powierzyć mu rolę szkoleniowca-koordynatora, który miał nadzorować proces szkolenia zespołów młodzieżowych. To jednak w dużej mierze będzie zależeć od naszego budżetu i samego trenera.
Paweł Borowiec: Nie łatwo jest zamknąć tak długi etap życia. Kto wie, być może gdyby sezon udało się dograć do końca, ocena mogłaby być inna. Ostatecznie jednak rozstajemy się, a my szukamy nowego pierwszego trenera. Prowadzimy w tej chwili rozmowy z kilkoma kandydatami, ale jest jeszcze za wcześnie na szczegóły. Chcemy jednak w miarę szybko rozstrzygnąć tę kwestię i pozwolić "nowej miotle" działać w zakresie budowy zespołu. Sytuacji nie ułatwia jednak pandemia, która dotknęła cały świat i odcisnęła swoje piętno również na rynku sportowym przez co wiele kwestii jest obecnie zawieszonych w próżni.
Wywołana do tablicy pandemia spowodowała, że prezes EBL Radosław Piesiewicz najpierw zawiesił, a następnie szybko zakończył rozgrywki. Ocena tych działań była różnie odbierana przez koszykarskie środowisko.
Jarosław Zięba: W tej kwestii zdecydowanie zgadzamy się z prezesem. 10 marca wojewoda śląski Jarosław Wieczorek, wydał zakaz organizowania imprez masowych. To oznaczało, że mecz ze Śląskiem Wrocław mieliśmy zagrać na dużej hali gliwickiej Areny bez udziału publiczności. Jak absurdalne byłoby to widowisko, to chyba nikomu nie trzeba mówić. Gra bez kibiców, którzy przez cały sezon mocno nas wspierali, powoduje utratę dodatkowych atutów związanych z byciem gospodarzem. Głowy zawodników też nie były w tym momencie skupione na treningach i występowaniu na parkiecie. Z pisma, które otrzymaliśmy wynikało, że zakaz organizowania imprez masowych ma obowiązywać do 6 czerwca. Nie wyobrażamy sobie ponownego wznowienia rozgrywek w takim terminie, bo to wymagałoby od zespołu przepracowania kolejnego okresu przygotowawczego, by nie narażać zawodników na ryzyko odniesienia kontuzji. Dziś dla nas wszystkich najważniejsze jest zdrowie i tego życzymy wszystkim bez wyjątku.
Paweł Borowiec: Szanujemy Marcina Gortata za to co zrobił dla polskiej koszykówki, ale atakowanie prezesa Piesiewicza za jedyną słuszną decyzję w tej sytuacji jest zupełnie irracjonalne. Nie było żadnych szans na to, by wznowić rozgrywki. Módlmy się o to, by następny sezon wystartował zgodnie z planem oraz przede wszystkim, byśmy mogli spotkać się w komplecie. To dla nas wszystkich szczególnie trudny okres i starajmy się przede wszystkim szukać rozwiązań, które pozwolą nam wspólnie przetrwać. Przy okazji - skoro do gry już nie wrócimy - pragniemy podziękować wszystkim naszym sponsorom, a przede wszystkim władzom miasta Gliwice za dotychczasowe wsparcie, bo bez nich nie byłoby koszykówki na tym poziomie na Górnym Śląsku.
Spore poruszenie wywołało też oświadczenie wszystkich klubów EBL, które mówi m.in. o braku możliwości wypłacenia pełnych kontraktów zawodników i trenerów za cały, wstępnie planowany, sezon 2019/2020.
Jarosław Zięba: Ta sytuacja dotyka nas wszystkich, nikt nie był w stanie jej przewidzieć. Tak również, jak w tej chwili nie mamy wiedzy jakie pandemia wyrządzi szkody na przyszłość. Kluby koszykarskie w Polsce są sponsorowane i dotowane w różny sposób, ale nie ma w tej chwili takiego podmiotu, który mógłby powiedzieć, że wyjdzie bez szwanku z tej sytuacji. Sponsorzy nie wpłacą wszystkich transz, miejskich dotacji nie będzie można rozliczyć, a co za tym idzie część pieniędzy trzeba będzie po prostu zwrócić, więc skoro wpływów będzie mniej, muszą być też cięcia. Przez ten kryzys musimy przejść razem i trzeba mieć świadomość tego, że cięcia dotkną absolutnie wszystkich.
Paweł Borowiec: Rozbawiła mnie ostatnio wypowiedź jednego z zawodników, którą przeczytałem w internecie, a mianowicie: on zgłasza gotowość do podjęcia pracy, więc uważa, że należy mu się pełne wynagrodzenie za ten okres. To w takim razie czy w tej sytuacji: firmie transportowej, zarządcy hali, zespołowi tanecznemu, firmie wynajmującej bandy LED oraz wszystkim innym naszym partnerom pracującym przy klubie również mamy zapłacić za gotowość podjęcia pracy? Liczymy na to, że dialog i wyrozumiałość ze strony koszykarzy występujących w Gliwicach będzie na zdecydowanie wyższym poziomie.